Ktoś, kto regularnie sięga po kryminały, niemal na pewno słyszał o Camilli Läckberg. To jedna z najpopularniejszych szwedzkich autorek tego gatunku, pisarka, dzięki której Fjällbacka, mała rybacka osada na zachodnim wybrzeżu Szwecji, trafiła do powszechnej świadomości. To tutaj Läckberg umiejscowiła akcję swojego powieściowego cyklu, którego głównymi bohaterami są pisarka Erika Falck i policjant Patrik Hedström. „Kukułcze jajo” to już jedenasta odsłona ich przygód.
Tym razem mieszkańcy Fjällbacki przeżywają podwójny szok. Najpierw ofiarą morderstwa pada słynny fotograf. Rolf Stenklo został zabity w trakcie przygotowań do nowej wystawy w miejscowej galerii. Kilka dni później do okrutnej zbrodni dochodzi na wysepce w pobliżu Fjällbaki, będącej prywatną własnością innej słynnej postaci: pisarza Henninga Bauera. Bauer (który wedle coraz głośniejszych plotek ma niebawem zgarnąć Literacką Nagrodę Nobla), jego żona Elizabeth (wydawczyni, również znana w środowisku ludzi zajmujących się kulturą) oraz kilka innych osób blisko związanych z Akademią Szwedzką od kilkudziesięciu lat przyjaźnili się z zabitym fotografem i jego żoną. Czy zatem zbrodnie są ze sobą powiązane? Śledztwo w sprawie obu prowadzi Patrik Hedström. Tymczasem jego żona, Erika, w poszukiwaniu pisarskich inspiracji postanawia zbadać pewien trop z odległej przeszłości Rolfa, podsunięty przez jego żonę. I właśnie dzięki jej podróży w przeszłość poznajemy niezwykłą postać: Lolę.
Nie da się ukryć: Camilla Läckberg potrafi pisać tak, żeby przyciągnąć uwagę czytelnika i nie utracić jej do ostatnich stron. Nie bez przyczyny przecież podbiła serca czytelników w różnych miejscach świata (jej książki są tłumaczone na kilkanaście języków). Pewnym ułatwieniem było zapewne to, że debiutowała w roku 2009, a więc w czasie największego boomu na skandynawskie kryminały. Ale potrafiła nadać swoim powieściom osobisty rys, a to zapewniło jej nieustającą popularność. Tym, co przede wszystkim wyróżnia powieści tej pisarki – w tym „Kukułcze jajo” – wśród innych kryminałów skandynawskich, jest klimat, zdecydowanie mniej mroczny. Tak, są tu okrutne zbrodnie – ale nie ma epatowania brutalnymi opisami; o tym, co się dokładnie stało, dowiadujemy się z krótkich wzmianek, a rozmiary okrucieństwa podkreślają nie krwawe detale, lecz reakcje bohaterów na wydarzenia. Tak, są tu też źli ludzie – choć chciałoby się raczej powiedzieć: słabi ludzie, którzy popełniają błędy, czasami tak duże, że skutkujące tragedią. I, na co warto zwrócić uwagę, autorce wystarczy zaledwie kilka zdań do nakreślenia czyjegoś portretu na tyle przekonująco, by wzbudzić w czytelniku konkretne uczucia.
Mimo zła, które pojawia się na kartach powieści, jest w „Kukułczym jaju” coś pozytywnego, coś, co nie pozwala poddać się mrokowi i beznadziei, uczuciom tak często towarzyszącym lekturze skandynawskich kryminałów. Owo coś – to warstwa obyczajowa, związana z postaciami pojawiającymi się w całym cyklu. Z przedstawienia Eriki i Patrika, ale też ich rodzin i współpracowników, bije ciepło, mamy wręcz wrażenie, że to nasi bliscy (i lubiani!) znajomi. Läckberg wrzuca nas w ich życie i pokazuje, że szczęście kryje się w codzienności. Bo Erika i Patrik wiodą po prostu szczęśliwe, udane życie, nawet jeśli zdarzają się w nim smutne czy trudne chwile.
Warto również zwrócić uwagę na sposób, w jaki poprowadzono narrację – on także pokazuje pisarski poziom Läckberg. Długie rozdziały zostały tu podzielone na krótkie partie, które prezentują wydarzenia z perspektywy różnych postaci. Dzięki temu po pierwsze zyskujemy ogląd na sprawy z odmiennych stron, po drugie – nie nudzimy się. Dzielimy przy tym swój czas między dwa zazębiające się, współczesne śledztwa, policyjne i pisarskie. Co jakiś czas przerywają je retrospekcje ze Sztokholmu w roku 1980, które rzucają coraz więcej światła na powieściowe „wyższe sfery”, ale też – i to akurat coś dla kryminałów skandynawskich typowego – odnoszą się do szerszego problemu: postrzegania i funkcjonowania społeczności LGBT+.
Zdecydowanie polecam „Kukułcze jajo” na melancholijne deszczowe wieczory. Ta powieść wciąga od strony kryminalnej – bo choć zbrodnia miesza się tu z codziennością bohaterów, śledztwo nie schodzi z pierwszego planu – i jednocześnie zostawia czytelnika z uśmiechem na twarzy. Przyznaję, zakończenie jest zbyt cukierkowe. Ale jest coś kojącego w tym, że odkładamy książkę z myślą: na pewno wszystko się ułoży. I nie jest to rozpaczliwa nadzieja, lecz pewność.
Camilla Läckberg wraca do Fjällbacki!
27 września 2023
Camilla Lackberg powraca z nową powieścią!
18 września 2020
„Złota klatka” nie jest thrillerem psychologicznym, który będzie zaskakiwał każdą przeczytaną stroną czy wzbudzał napięcie każdym następnym rozdziałem.
25 lipca 2019
„Złota klatka”, pierwsza część nowej serii królowej szwedzkiego kryminału, to trzymający w napięciu thriller o determinacji, sile charakteru i brutalnej zemście.
12 kwietnia 2019
A może macie ochotę ponownie odwiedzić Fjällbackę? W zeszłym tygodniu ukazał się dziewiąty tom serii kryminałów Camilli Läckberg, zatytułowany "Pogromca lwów".
08 czerwca 2015
Fanką twórczości Camilli Läckberg raczej nie zostanę, ale rozumiem już, dlaczego jej książki mają tylu wielbicieli.
01 sierpnia 2014
Jeśli jeszcze nie czytaliście powieści Camilli Läckberg, wydawnictwo Czarna Owca daje Wam szansę na nadrobienie zaległości: niedawno ukazały się nowe, kieszonkowe ...
26 sierpnia 2013
Ten kryminał, napisany ewidentnie na przedświąteczne zamówienie, jako znakomity prezent pod choinkę, czyta się bardzo szybko, ale pewnie równie szybko wywietrzeje z głowy, ...
03 lipca 2013
Od wczoraj na księgarnianych półkach znajdziecie "Zamieć śnieżną i woń migdałów" - Opowiadanie utrzymane w konwencji kryminałów Agathy Christie. Jego autorką jest ...
06 grudnia 2012
Fjällbacka. Inspektor Patrik Hedström po raz kolejny wyjaśnia tajemnicze zbrodnie. Tak, nie mylicie się - wczoraj nakładem Czarnej Owcy ukazała się "Fabrykantka ...
17 maja 2012
Już w księgarniach "Niemiecki bękart" - kolejna powieść Camilli Lackberg, wydana przez Wydawnictwo Czarna Owca.
10 lutego 2011
Drugi kryminał Camilli Läckberg
15 lutego 2010