„Muzeum luster” jest moim pierwszym zetknięciem z pisarstwem Luisa Montero Manglano. Spotkanie to uważam za ciekawe, choć momentami nużące.
W muzeum Prado odbywa się Międzynarodowy Konkurs Kopistyczny, zorganizowany z okazji dwusetnej rocznicy otwarcia placówki. W konkursie bierze udział sześć osób. Każda z nich została wybrana i każda jest bardzo zdolna. Nad konkursem unosi się jednak zapach zbrodni: jeszcze przed jego rozpoczęciem pada pierwszy trup. Ktoś zabija dyrektora muzeum. To jednak dopiero wstęp, bowiem na jednym morderstwie się nie skończy. Zbrodnie są specyficzne: sprawca (sprawcy?) odtwarza sceny ze słynnych obrazów, które można podziwiać w muzeum. I jak to często bywa w kryminałach, ofiary nie są przypadkowe, a policja nie daje sobie rady ze śledztwem.
Książka jest podzielona na trzy części, jej akcja toczy się w czasach nam współczesnych, a konkretnie w 2018 roku. Powieść zaczyna się jednak od części nazwanej „Szkicem”. Nie będę zdradzał wiele, powiem tylko, że „Szkic” zabiera nas do roku 1819, kiedy to muzeum Prado było w budowie. Towarzyszymy wówczas Oskarżycielowi Inkwizycji przybywającemu do tegoż muzeum, ponieważ w jego podziemiach znaleziono zwłoki człowieka, również zamordowanego w specyficzny sposób.
W każdym dobrym kryminale powinni być intrygujący bohaterowie. „Muzeum luster” nie jest tutaj wyjątkiem. Postaci stworzone przez Montero Manglano są różnorodne, ciekawe, tajemnicze. Tak, tajemnic w tej książce zdecydowanie nie brakuje… Wspomnę o trzech. Judith to kopistka amatorka, która wzięła udział w konkursie nie tylko z uwagi na kwestie artystyczne, lecz także, a może przede wszystkim, z powodu nagrody pieniężnej, którą można zdobyć za zwycięstwo. Tak się bowiem składa, że kobieta przejęła pracownię artystyczną po swoim dziadku, który w pewnym momencie wyjechał do Irlandii. Interes jednak nie idzie po myśli Judith i ta bardzo potrzebuje pieniędzy. Dalej mamy Guillermo, spostrzegawczego chłopaka z dużą wiedzą, który potrafi odczytywać symbole. Spotykamy także Alvaro, dziennikarza, z którym Judith niegdyś pracowała. I to właśnie na ich barkach – a w szczególności Judith i Guillerma – spocznie zadanie wyjaśnienia tajemniczych morderstw.
Jak wspomniałem na początku, przygoda z tą książką momentami mnie nużyła. W zasadzie tych nużących chwil było całkiem sporo, zwłaszcza w pierwszych partiach powieści. Zacznę jednak od zalet. Bardzo chwalę sobie klimat i miejsce akcji. Muzeum Prado zostało tu przedstawione niezwykle ciekawie i choć nie zaliczam się do wyjątkowych sympatyków sztuki, a już na pewno nie do jej znawców, to chętnie wybrałbym się do Madrytu i odwiedził to muzeum. Choć początek jest raczej powolny i – nie licząc jednej zbrodni – przez pierwsze sto stron nie dzieje się zbyt wiele, nie oznacza to, że w książce brakuje elementów potęgujących napięcie i tajemniczość. Spokojny rozwój akcji nie wynika z flegmatyzmu autora; to celowy zabieg. Przyznaję, że sam wiele razy pomyślałem sobie: o rany, miał być solidny kryminał, a tu elaborat o obrazach. Nie zrezygnowałem jednak z lektury – i dobrze się stało. Książka liczy sobie ponad czterysta stron. Początek pozwala nam poznać tło akcji i bohaterów, napięcie jest zaś odpowiednio dawkowane. A kiedy już autor osiągnie to, co zamierzał, zaczyna się zabawa.
Luis Montero Manglano jest wykładowcą historii sztuki średniowiecznej w Madrycie i to bardzo wyraźnie widać: autor dzieli się na kartach powieści z czytelnikiem swoją wiedzą z zakresu sztuki i historii. I właśnie dlatego powieść momentami mnie nudziła. „Muzeum luster” nie jest książką dla każdego i to trzeba wyraźnie zaznaczyć. Kogoś, kto – podobnie jak ja – nie jest miłośnikiem sztuki, opisy obrazów mogą po prostu nudzić. Sztuka i symbole są jednak niezmiernie ważne dla fabuły i bez nich nie byłoby tej książki.
Na szczęście powieść jest różnorodna. To niewątpliwie kryminał, oprócz tego znajdujemy tu, jak już wspomniałem, sporą dawkę wiedzy z zakresu sztuki oraz historii. Pojawiają się tu także elementy przygodowe. Z pewnością nie będą się przy tej pozycji nudzić czytający kryminały miłośnicy sztuki, a także wielbiciele Dana Browna (tak, uniknięcie skojarzeń z tym autorem nie jest możliwe).
A ja? Cóż, dla mnie na pewno była to ciekawa przygoda: powieść z mrocznym klimatem, wieloma tajemnicami, symbolami, a także ciekawymi bohaterami oraz zakończeniem. Na pewno zapamiętam ją na jakiś czas, nie wypadnie mi od razu z głowy, natomiast kolejnych książek Luisa Montero Manglano raczej nie będę wypatrywał z wypiekami na twarzy i niecierpliwością. Choć z drugiej strony powiedzenie „nigdy nie mów nigdy” sprawdziło się wiele razy w moim życiu. Także jeśli chodzi o książki.
Mrożący krew w żyłach thriller o sekretach ukrytych w obrazach Velazqueza, Goi czy Boscha. Nawet sobie nie wyobrażasz, ile ich się tam kryje…
27 października 2020
„Miasto Świętych Mężów” to ostatnia część przygodowo-sensacyjnej trylogii „Poszukiwacze”, której autorem jest Luis Montero Manglano.
15 lutego 2018
Nakładem Domu Wydawniczego Rebis ukazał się dziś "Stół króla Salomona" Luisa Montero Manglano - pełna inteligentnego humoru i zagadek powieść osnuta tajemnicą, w ...
01 marca 2016
Poszukiwanie bezcennych skarbów, tajemnice ukryte w przeszłości… Powiecie: to już było. I będziecie mieć rację. Bo „Stół króla Salomona” byłby kolejną całkiem ...
22 lutego 2016