{mosimage} U Pamuka widzę wielkość właśnie w staniu na „kulturowym pomoście”: napisał bowiem dzieło uniwersalne łącząc dwie tradycje, czerpiąc z nich to co najlepsze i formalnie wyrafinowane, jak postąpił niegdyś Kurosawa (choć miał przez to problemy – Japończycy woleli „swojskiego” Ozu niż japońskiego Szekspira…). Mamy przecież wschodni liryzm i snutą przez blisko sześćset stron opowieść – co nie nuży, a wciąga niczym głos Szeherezady. Mamy egzotyczną dla nas przestrzeń, co owszem, wymaga przestawienia i pewnego intelektualnego przygotowania, ale też daje Poznanie. Z drugiej strony mamy zaś echa zachodniego postmodernizmu."> {mosimage} U Pamuka widzę wielkość właśnie w staniu na „kulturowym pomoście”: napisał bowiem dzieło uniwersalne łącząc dwie tradycje, czerpiąc z nich to co najlepsze i formalnie wyrafinowane, jak postąpił niegdyś Kurosawa (choć miał przez to problemy – Japończycy woleli „swojskiego” Ozu niż japońskiego Szekspira…). Mamy przecież wschodni liryzm i snutą przez blisko sześćset stron opowieść – co nie nuży, a wciąga niczym głos Szeherezady. Mamy egzotyczną dla nas przestrzeń, co owszem, wymaga przestawienia i pewnego intelektualnego przygotowania, ale też daje Poznanie. Z drugiej strony mamy zaś echa zachodniego postmodernizmu."> Nazywam się Czerwień, Orhan Pamuk - Portal Kryminalny

Nazywam się Czerwień, Orhan Pamuk

Autor: Tomasz Daniel Dobek
Data publikacji: 23 sierpnia 2007

Nazywam się Czerwień

Autor: Orhan Pamuk

Stambuł końca XVI wieku, gdzie umieszcza akcję Orhan Pamuk, to miasto bujne, czasem oniryczne, baśniowe, pełne kawiarni, zaułków, publicznych domów, ale i wschodniego liryzmu, przepychu, egzotycznego folkloru… To bujność pozorna, gdyż imperium przeżywa kryzys – polityczny i kulturowy. Coraz mocniejsze są wpływy Zachodu, a zachwyt wszelkimi nowinami powoduje przebudzenie ruchów fundamentalistycznych.

Z tureckim noblistą (za Śnieg, 2006), obok artystycznych, wiążą się konotacje polityczne, przez jego publiczne wystąpienia krytykujące tureckie czystki na Ormianach i Kurdach. Stał się lokalnym Salmanem Rushdim, zmuszonym do emigracji dla własnego bezpieczeństwa. W Nazywam się Czerwień eksploruje bliskie tematy, jednakże nie politykuje wprost, a kładzie nacisk na metafory ogólniejsze – dotyczące istoty sztuki i uwikłania jej w konflikty doraźne.

Autor używa tu schematu kryminalnego, a trupa dostajemy już na początku: martwe ciało Eleganta, leżące na dnie studni, odmalowuje przed nami swą pośmiertną spowiedź, w której żal miesza się z pragnieniem zemsty… Żal, iż jego ciało porzucono na pastwę, przez co dusza nie może odejść ani do piekła, ani do nieba, i gniew, gorący i ludzki. Pamuk brnie w narrację poetyzującą, baśniową, plastyczną, a filozoficzne refleksje leżą obok pięknych liryków i – werystycznie podawanej makabry. I tak jest do końca: w powieści  jest mniej realizmu i psychologii, więcej zaś legendy i ludowych podań (w duchu, rzecz jasna, Bliskiego Wschodu), a prawem tychże jest mieszać „wysokie” z „niskim”, bo nie idzie tu o literackie mimesis, a o przypowieściowe figury. Choć mimesis jako takie – odgrywa tu rolę najważniejszą.

Trup Eleganta otwiera nam także główną historię: czterech miniaturzystów – Elegant, Bocian, Oliwka i Motyl – pracuje w sekrecie nad księgą składającą się z samych ilustracji. Dzieło ma być darem sułtana dla weneckiego doży, robione jest więc według reguł sztuki europejskiej, ustalonych już tam od dwu wieków. Stąd całkowita tajemnica przedsięwzięcia: muzułmańska religia zabrania wszelkiej idolatrii w sztuce; akceptuje co najwyżej miniatury towarzyszące tekstowi, a i to – ujęte z góry, z punktu widzenia Allacha. Tymczasem Europa używa już weryzmu, portretu, perspektywy, oddawania rzeczywistości takiej, jaka jest. Sztuka ukazuje punkt widzenia człowieka, ergo – człowiek zajął tu miejsce Boga; dla Islamu ta sztuka jest więc bałwochwalcza.

Ale przez to fascynująca. Poprzez kontakt z nowinkami z Zachodu dochodzi do rozregulowania systemów etycznych i estetycznych. Dla konserwatystów wszystko „nowe” jest złe, dla chłonnych świata – intrygujące… Nieraz do skrajności, gdyż staje się tu de facto medium, które potrafi wywołać najgłębiej tkwiące demony, z pychą artysty-demiurga na czele. Sztuka jako narzędzie Złego – niczym muzyka u Tomasza Manna.

Orhan Pamuk jest Turkiem, patrzy więc najpierw przez swą kulturę, choć przecież problem fermentów myślowych, który stawał się zarzewiem fundamentalizmu znała także Europa, by przywołać tylko sprawę husycką czy biskupa Savonarolę, który Rzym nazwał wprost Babilonem. Fundamentalizm, owszem, rodził się wówczas ze strachu przed zburzeniem wygodnego status quo, lecz sam w odpowiedzi zaczął strach rozsiewać… Paralele współczesne są u Pamuka oczywiste, na szczęście nie grzmią one ostro i politycznie, a pięknie i  przypowieściowo. W Nazywam się czerwień ważniejszy jest humanizm – człowiek postawiony na styku Nowego ze Starym, dla którego może być to drogą do pychy bądź – do pokory…

Pamuk nie wartościuje, zajmuje miejsce pośrodku doceniając Dobre i potępiając Złe u obu stron. Parafrazując morał powieści: do Boga należy Wschód i Zachód. Ale – Wschód jest na wschodzie, a Zachód na zachodzie. Artysta zaś powinien tworzyć nie przejmując się Wschodem i Zachodem.

W materii fabularnej na tym właśnie buduje intryga morderstwa, choć – z naciskiem na ową pychę artysty. U Pamuka widzę zaś wielkość właśnie w dosłownym staniu na „kulturowym pomoście”: napisał bowiem dzieło uniwersalne łącząc dwie tradycje, czerpiąc z nich to co najlepsze i formalnie wyrafinowane, jak postąpił niegdyś Kurosawa (choć miał przez to problemy – Japończycy woleli „swojskiego” Ozu niż japońskiego Szekspira…)  Mamy przecież wschodni liryzm i snutą przez blisko sześćset stron opowieść – co nie nuży, a wciąga niczym głos Szeherezady. Mamy egzotyczną dla nas przestrzeń, co owszem, wymaga przestawienia i pewnego intelektualnego przygotowania, ale też daje Poznanie. Z drugiej strony mamy echa zachodniego postmodernizmu, wszak rzecz jest pisana wielogłosowo, niczym – znów – w Rashomonie japońskiego mistrza: w każdym rozdziale narratorem jest inna postać – trup Eleganta, Czarny i Sukura (główne postaci wątku romansowego), a także – co pobrzmiewa „z dostojewska” – morderca sprzed swego czynu (choć nie poznajemy do ostatniej chwili, która to faktycznie postać!) i po nim.

A z tego wynika właśnie suspens znakomity, oryginalnie łamiący tradycyjną linię kryminalną:  obie narracje antagonisty w finale ułożono po sąsiedzku, co prowadzi do płynnej demaskacji… Podobieństwa należy szukać nawet nie tyle u Cortazara (choć pewna alinearność także występuje), lecz choćby u Christie (Morderstwo Rogera Ayckroyda ), ale także, przy  fabularnych wariacjach Memento (Nolan) czy Podziemnego kręgu  (Fincher), które stosują chwyt niemal identyczny. Ba, lecz nie tylko bohaterowie odsłaniają przed nami swe wersje wydarzeń, lecz także ikony z miniatur: pies, koń, czerwień (przejmująco!), moneta czy szatan… Miniatury są także świadkami czasu i wydarzeń, niczym klasyczne emblematy z bajek; stają się przez to symbolem esencji sztuki: jako nośnika metafizyki…

Powieść Pamuka jest hybrydą misterną i gatunkowo przemyślaną. Znajdziemy tu romans, kryminał, historiografię, powieść o istocie sztuki i artysty, rodzinną sagę czy wreszcie elementy filozoficzne. I wszystko jest pełne, czego zasługą jest konsekwentna stylizacja na baśń.  Co w niej zaś dla mnie najważniejsze: nie to, że Pamuk próbuje dawać odpowiedzi polityczne na temat współżycia i tożsamości Wschodu i Zachodu, nie owa publicystyka społeczna, za którą, zapewne, autor zebrał Nobla. Ważne jest to, o czym autor pisał, przed czym w Czerwieni… przestrzegał, a w co, poniekąd, sam się uwikłał: ikona umieszczona w świątyni – ciągnie ku niebu. Ta sama zaś na sztandarach – prozaicznie ściąga do gruntu…



NAZYWAM SIĘ CZERWIEŃ


Orhan Pamuk

/Benim Adim Kirmizi/
Wydawnictwo Literackie, maj 2007
Oprawa: Twarda / Miękka
Ilość stron: 596
ISBN: 8308039995
Tłumacz: Chmielowska Danuta
cena: 39.80



 

 

 

 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Nazywam się Czerwień" Orhan Pamuk

PRZECZYTAJ TAKŻE

RECENZJA

Nowe życie, Orhan Pamuk

{mosimage} Czy i tak na końcu czekają nas światła pędzącej wprost na nas ciężarówki?Pamuk przesadza nas z autokaru do kolejnego, usadza na zakurzonych stacyjkach, ...

12 marca 2008