Trochę śladów dawnej świetności, reanimowanej kilkoma mocniejszymi kolorami fasad ponad dwustuletnich kamienic. W kilku miejscach przebłyski nowego, wyremontowany deptak nad potokiem, ładny parking, tu i ówdzie lepsze fronty domów, kilka supermarketów, ale i tak czuć tu było mocne zwątpienie, jesień, nie słoneczną zimę, i to najgorszy z możliwych listopadów. Wszystko w okolicy tak wyglądało – kiedyś ładne, zadbane przez troskliwych mieszkańców, a potem przekazane tym, co nie chcieli przyjechać, nie wiedzieli, ile tu będą i czy starzy właściciele kiedyś nie wrócą po swoje. O taki dobytek się nie dba, do takich miejsc nie ma się serca. Serca tych, co tu przyjechali, zostały kilka setek kilometrów dalej, na Wschodzie.
Mowa o Mieroszowie – dolnośląskim miasteczku blisko granicy z Czechami. To tutaj po rozstaniu z mężem przeprowadza się komisarz Sonia Kranz. Przyczyny są pragmatyczne: tylko daleko od Wrocławia stać ją z pensji policjantki na wynajęcie lokum dla siebie i nastoletniej córki. Sonia obejmuje zatem stanowisko komisarza na lokalnym komisariacie i próbuje od nowa poskładać swoje życie: przestać wątpić w siebie jako kobietę (bo mąż zostawił ją dla młodszej) i matkę. Myślała, że spokój małego miasteczka przyniesie ukojenie. Niestety: wkrótce zostają znalezione zwłoki nastolatki, z którą przyjaźniła się jej córka.
Już z tego krótkiego opisu można się domyślać, że ogromne znaczenie ma w tej powieści warstwa obyczajowa. Sonia to kobieta, która stara się być najlepsza we wszystkich odgrywanych przez siebie rolach – policjantki, matki i córki (ważne są tu bowiem także trudne relacje Soni z jej rodzicielką, determinujące wiele jej zachowań i myśli). Nie zawsze jej to wychodzi, czasami przegrywa – przede wszystkim z własnymi emocjami. Choćby w zakończeniu: dużo w finałowych wydarzeniach chaosu, czyli czegoś, co kompletnie nie pasuje do tej bohaterki. Ale przecież każdy z nas nie zawsze jest dokładnie taki, jak się od niego oczekuje. I jak sami po sobie oczekujemy. Krótko mówiąc: Agnieszka Jeż rysuje postać głównej bohaterki bardzo przekonująco. Nie trzeba być kobietą po rozwodzie, żeby odnaleźć odrobinę siebie w Kranz. Niemal każdy znalazł się przecież kiedyś na rozdrożu.
Znad zlewu spojrzała w lustro nad stołem. Z tej odległości wyglądała jak zjawa, rozmyta kobieca sylwetka. Chciałaby wreszcie mieć ostry kontur.
Ta fraza trafiła prosto w moje czytelnicze serce, bo pokazuje, jak sprawnie autorka posługuje się językiem – prosty, ale przemyślany styl sprawia, że „Pomrokę” czyta się z dużą przyjemnością. Zgoda, jest w tej książce trochę truizmów (jak choćby to, że w życiu policjanta „tak ważne było zaplecze: życie rodzinne, związek, przyjaźnie, hobby – wszystkie odskocznie, które pozwalały na złapanie równowagi”), sporo też wkładania w głowę bohaterki poglądów na różne tematy, kompletnie niezwiązane z fabułą – ale to dzięki nim postać Soni wypada tak przekonująco. Poza tym to właśnie te fragmenty doskonale rysują tło społeczne powieści.
Drugoplanowi bohaterowie też wypadają wiarygodnie. Przede wszystkim dwaj policjanci, z którymi współpracuje Sonia. Majkowski jest uosobieniem nowoczesności, Ranikowi blisko do wąsatego Janusza z żartów. To postaci symptomatyczne dla małych miasteczek, gdzie „tradycja” zderza się z „nowoczesnymi wymysłami”. Nie, małe miasteczko nie oznacza zacofania – ale trudno zaprzeczyć, że nie daje takiej przestrzeni na bycie prawdziwym sobą jak duże miasto, jeśli owa prawdziwość oznacza wyłamywanie się ze schematu. „Tu w ogóle trudno żyć” – mówi jeden z policjantów. Ale jest coś, co ich łączy: to chęć odkrycia prawdy o śmierci nastoletniej Zuzi, nawet jeśli dla Ranika oznacza ona konieczność wyjścia poza dotychczasowe ramy myślenia.
Ale miejsce akcji jest tutaj istotne nie tylko jako małe miasteczko. Ważne, jeśli nie ważniejsze, jest jego położenie. Mieroszów leży bowiem na Ziemiach Odzyskanych, „ziemiach zapomnianych”, jak pisze autorka. Nie dziwi zatem, że Jeż sięga do bogatej historii tych miejsc, pokazując, że przesiedlenia i reparacje to temat niezwykle trudny i mimo upływu lat wciąż żywy. „Wiele decyzji przechodzi na dzieci i wnuki”, stwierdza w pewnym momencie Sonia. I to prawda.
Nie lubię porównywać autorów, ale niemal od pierwszych stron trudno mi było uciec przed wrażeniem, że „Pomroka” bardzo przypomina książki o Ninie Wawriłow, których autorem jest Jędrzej Pasierski. Konstrukcją bohaterki – silnej kobiety, która musi sobie radzić sama w nowym miejscu (Sonia jest tak samo obca w Mieroszowie jak Nina w Gorlicach), mocno rozbudowanym tłem społeczno-obyczajowym, odsłaniającym różne, nierzadko zapomniane karty historii małych miejscowości. Nawet miejsca akcji, choć to zupełnie inne rejony kraju, przenika ten sam smutek, wynikający z ich trudnej przeszłości. Autorzy tak samo oszczędnie opowiadają o zbrodni i krwawych szczegółach – co jednak wcale nie znaczy, że traktują wątek kryminalny po macoszemu, raczej kładą nacisk na psychologiczną stronę zbrodni, zastanawiają się nad przyczynami zła. I żeby była jasność: to podobieństwo absolutnie nie jest zarzutem. Wprost przeciwnie, książki Pasierskiego bardzo cenię, dlatego cieszę się, że ktoś pisze w podobnym stylu.
Jedno tylko w tej powieści mnie nie przekonało: wykładanie pewnych elementów fabuły za bardzo wprost. Autorka podrzuca pewne tropy i zamiast na końcu po prostu pozwolić, by wskoczyły w odpowiednie miejsce w głowie czytelnika, wyjaśnia je, tłumaczy powiązania. Wolę, kiedy autorzy pokładają we mnie trochę więcej wiary. Na szczęście to drobiazg, który nie psuje odbioru całości. „Pomroka” okazała się dla mnie bardzo satysfakcjonującą lekturą. Mimo smutku wyzierającego z jej kart – bijącego od „wiecznie jesiennego” Dolnego Śląska i pokiereszowanej rozpadem dotychczasowego życia Soni – jest w końcu nadzieja. I dla regionu, i dla bohaterki. Dlatego już czekam na kolejną odsłonę jej przygód. I myślę, że Kranz zyska w niej nieco wyraźniejszy kontur.
Czy można zabić kogoś dwa razy?
28 sierpnia 2024
Mamy dla Was rozmowę z Agnieszką Jeż – autorką kryminalnego cyklu o komisarz Soni Kranz.
02 maja 2024
Wierzę w wizję świata, jaką przedstawia mi autorka.
29 kwietnia 2024
Komisarz Sonia Kranz powraca, a Dolny Śląsk wciąga ją coraz mocniej – zawodowo i prywatnie.
27 marca 2024
Jak długo należy czekać, żeby zacząć się bać?
23 sierpnia 2023
W spokojnym Beskidzie Niskim zbrodnie raczej się nie zdarzały. Teraz na jednej śmierci się nie kończy...
29 czerwca 2022
Morderstwo opisane w tej książce jest takie… zwyczajne. I w tym tkwi siła tej powieści.
11 października 2021
Sierżant Jezierska znowu na tropie!
15 września 2021
Nie da się nie dostrzec podobieństwa „Szańca” do książek Agathy Christie.
13 września 2021
Podhale i Mazury – dwa odmienne światy, trzy różne zbrodnie. Jeden dług. Premiera już dziś!
24 lutego 2021
Debiut kryminalny uznanej autorki powieści obyczajowych: ironia, suspens i portret polskiej prowincji, który poraża realizmem.
02 września 2020