Serca twego chłód, Przemek Corso

Autor: Justyna Nowicka
Data publikacji: 21 kwietnia 2022

Serca twego chłód

Autor: Przemek Corso
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 09 marca 2021
Liczba stron: 448

Bez celu

O tym, że zło nas, czytelników fascynuje, pisałam już w niejednej mojej recenzji. Uwielbiamy czytać kryminały, oglądać seriale, w których towarzyszymy policji w rozwiązywaniu zagadki, słuchamy podcastów kryminalnych. Zadajemy sobie pytania i zastanawiamy się, jak i dlaczego mogło dojść do przedstawianych tragedii. Nieodłącznym elementem tych trudnych, tragicznych i nieludzkich zbrodni jest również mrok. Obserwujemy to choćby w większości seriali, których fabuła skupia się wokół morderstwa, porwania itp. Co dostajemy? Ciemny i ponury obraz, szare blokowiska, praktycznie zupełny brak kolorów. Trudno się dziwić, na logikę są to elementy świetne pasujące do ciężkich, trudnych, bestialskich historii. Nie bez przyczyny używamy przecież sformułowania „mroczna historia”. Co się jednak stanie, kiedy fascynacja mrokiem wymknie się nieco spod kontroli? 

W notce biograficznej Przemka Corso czytamy, że powieść ta jest „analizą powtarzającego się w jego życiu i działalności artystycznej motywu mroku”. Jednak jeśli nie czytacie życiorysów autorów, nic straconego. Twórca powyższej pozycji postanowił bowiem dobitnie pokazać czytelnikom, że mrok to jego fascynacja. Ilekroć słowo to zostało użyte w treści książki, było wyboldowane. Nie macie szans go przeoczyć. Muszę wspomnieć o tym na samym początku, ponieważ bardzo mnie to irytowało. Tekst zdobiły wyróżnione słowa, a nawet całe frazy czy zdania – mrok, półmrok, mroczny ocean, ja i mój mrok. Po co? Czy słowo użyte w tekście wiele razy to za mało, by zwrócić na siebie uwagę czytelnika? 

Drugim aspektem, który niestety muszę skrytykować, jest sposób, w jaki zwracają się do siebie bohaterowie. Nie ukrywam, że kiedy sięgam po książkę, to bardzo ważny jest dla mnie realizm – zarówno postaci, jak i sytuacji. Nie daję rady nie reagować, kiedy czytany przeze mnie dialog razi sztucznością. Niestety prawdziwą bolączką książek czy scenariuszy jest nieumiejętne konstruowanie dialogów. Autorzy wkładają w usta swoich postaci słowa, których przeciętny człowiek nie użyje w rozmowie z drugą osobą. 

Na początku trudno było mi w ogóle się zorientować, co się dzieje i o co chodzi w tej książce ze względu na potwornie chaotyczny i pogmatwany prolog. Później jednak wszystko się nieco wyklarowało. Osobą, wokół której koncentrują się wydarzenia powieści, jest Kuba Jazowiecki – młody i zamożny dyrektor działu HR w jednej z korporacji. Ma świetną pracę, piękną i kochającą żonę, która robi karierę w social mediach. Niedługo na świat ma przyjść ich pierwsze dziecko. Oprócz tego Kuba uwielbia mordować ludzi. Nie, nie musicie czytać poprzedniego zdania jeszcze raz. Nasz bohater od samego początku jest z nami szczery – jego wewnętrzny mrok, czy może „mroczna ośmiornica na dnie nieprzeniknionego oceanu myśli”, popycha go od czasu do czasu do tego, by pozbawić kogoś życia. Po przeciwległej stronie mamy Andrzeja, brata jego żony. Temu bohaterowi nie poszczęściło się w życiu tak, jak Kubie i Justynie. Jest policjantem, niepotrafiącym pozbierać się jednej z akcji sprzed kilku lat. Na skutek nieprzepracowanej traumy coraz bardziej stacza się w świat alkoholu i narkotyków. Ponadto pogrąża rodzinę w długach. Jego żona, Sylwia, ma tego serdecznie dość i coraz poważniej myśli o porzuceniu męża. Chce jednak – na tyle, na ile może – pomóc Andrzejowi. Niemal zmusza go do spotkania z siostrą i znienawidzonym szwagrem, chcąc pożyczyć od nich pieniądze na spłatę długów, w jakie wpędził ich mąż. Wizyta nie kończy się jednak zbyt dobrze. Sprawy nie poprawia również fakt, że Kubę zaczyna prześladować i szantażować ktoś, kto dobrze wie o jego ostatniej zbrodni. Jazowiecki musi prosić Andrzeja o pomoc. Czy mężczyźni są w stanie pomóc sobie nawzajem?

Na początku wydawało mi się, że ta historia może być naprawdę ciekawa i nieoczywista. Ale im dalej w las… Muszę przyznać, że się rozczarowałam. Postaci były słabe, nieco płaskie i jednowymiarowe. Nawet Kuba, który powinien wzbudzać w czytelniku jakieś (jakiekolwiek!) emocje, nie odznaczał się niczym prócz wybujałego ego, przekonania o własnej wyższości oraz ciągłego przypominania o mroku czającym się w jego sercu. Kolejnym papierowym i do bólu sztampowym bohaterem jest Andrzej – nie ma przecież kryminału bez sponiewieranego przez życie policjanta. Ich partnerki, również szare i przeciętne, nie były w stanie uratować tej powieści. Ba, nawet wybić jej choć nieco w górę. Powieść, w żadnym aspekcie, nie jest zaskakująca czy interesująca. Sieć kalek i odbitek pozbieranych z tego, co w kryminale znamy i cenimy, dała niestety bardzo kiepski efekt. Mam wrażenie, że zarówno fabuła, jak i bohaterowie są ciągnięci się na siłę, bez wyraźnego pomysłu i koncepcji. 

Niestety, książka, która swoim mrokiem miała zapewne straszyć i napawać niepewnością, mnie drażniła, a momentami wręcz bawiła. Wydaje mi się, że nie tego szukamy w dobrym kryminale, nie schematów użytych bez dobrego „obudowania” czymś ekstra. 

Podszedł do okna i spojrzał na swoje miasto.

Na ten wielki niekochany statek dryfujący po mrocznym oceanie, bez celu, z załogą, która kompletnie nie wiedziała, co robić, nie wspominając o tym, że nie przeczuwała nadchodzącego sztormu. Ci wszyscy ludzie żyli bez świadomości tego, co czai się pod utkaną z mroku powierzchnią.

Niestety mam wrażenie, że książka Przemka Corso podzieliła los tego statku i dryfuje bez celu. 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Serca twego chłód" Przemek Corso

PRZECZYTAJ TAKŻE

NOWOŚĆ

Serca twego chłód, Przemek Corso

Jedno miasto. Miłość. Mrok. Ktoś musi zginąć, aby żyć mógł ktoś.

09 marca 2021

NOWOŚĆ

Podziemne miasto, Przemek Corso

"Podziemne miasto" Przemka Corso to opowieść o archeologu i awanturniku, który po niebezpiecznym incydencie podczas wykopalisk w Egipcie zatrudnia się jako nauczyciel ...

13 grudnia 2016