Zimno, zimniej, zbrodnia

Autor: Justyna Nowicka
Data publikacji: 29 sierpnia 2022

Zimno, zimniej, zbrodnia

Autor: praca zbiorowa
Wydawnictwo: Harde
Premiera: 23 lutego 2022

Mroźny temat

Zbiór opowiadań, których akcja osadzona jest w górach, w trakcie burzy śnieżnej, czy po prostu w środku zimy, brzmi aktualnie jak odległa abstrakcja.  Za oknem upał, a bohaterowie walczą o sprawy dla siebie ważne przy akompaniamencie skrzypiącego śniegu. 

[…] od rana niebo zakrywała kołdra ciężkim chmur. Paskudnych i szarych, jakby wyrzygały się na nie swoimi dymami wszystkie fabryki z szesnastu województw. Było zimno, było mokro, a później zrobiło się jeszcze gorzej. Zaczął padać śnieg. Nie żaden przyjemny puszek jak z reklamy coca-coli, ale duże, nieforemne płatki przypominające kawałki nieudolnie wyrżniętego metalu.

Bardzo podobał mi się pomysł na połączenie tych opowiadań bardzo wyraźnym, wspólnym mianownikiem. Ale czy oprócz tego „środek” też satysfakcjonuje?

Zawsze mam problem z opowiadaniami. Mam wrażenie, że autorzy często „nie wyrabiają się”, żeby w tak krótkiej formie opowiedzieć to, co by chcieli. Liczy się tempo, jak największa liczba informacji w jak najmniejszej liczbie znaków. W rezultacie czasami nie do końca wiadomo, co z czego wynika, co jest czego konsekwencją i dlaczego akurat teraz wydarzyło się właśnie to. Przy „Zimno, zimniej, zbrodnia”  czekało mnie pozytywne zaskoczenie: zamieszczone w tym zbiorze teksty były kompletne, sprawiały wrażenie pełnych – historie zostały opowiedziane bardzo rzeczowo, konkretnie i, co najważniejsze, logicznie. Nie musiałam się martwić, że coś jest niejasne i znów zabrakło miejsca na pewne elementy – w tym zbiorze każdy z nich do czegoś (i do siebie nawzajem) pasował. 

Przeprosiny należą się Bartoszowi Szczygielskiemu za moją wstępną (dokonywaną na bieżąco, w trakcie czytania) ocenę jego opowiadania „Całun”. Po kilku pierwszych zdaniach założyłam, że to prosta i przewidywalna historia. Gdy nie potwierdziło się to, czego się bałam, moje obawy się rozwiały – ale tylko na moment, bo w pewnej  chwili znów nabrałam wątpliwości i stwierdziłam, że autora stać na wiele więcej. Po raz kolejny dostałam nauczkę, by nie ferować wyroków zbyt szybko. Na szczęście kur nie zapiał po raz trzeci i wszystko udało się uratować. Ostatecznie uważam „Całun” za bardzo dobry tekst o dwóch kobietach związanych z tym samym mężczyzną. Kiedy jedna z nich dowiaduje się o tej drugiej, możecie się domyślić, że nie jest zachwycona. Przyznajcie, że zaczyna się jak początek klasycznej historii o zdradzie! Wcale jednak nią nie jest. 

Drugim opowiadaniem, które szczególnie przypadło mi do gustu, była opowieść Ryszarda Ćwirleja. Lata sześćdziesiąte, impreza sylwestrowa za pasem, a dyrygentowi orkiestry, która miała swą obecnością uświetniać bal, ktoś kradnie frak. Powodzenie całego wydarzenia wisi na włosku! Spytacie dlaczego. Spytacie, czy nie mógłby zagrać w marynarce. Słusznie. Milicjant zajmujące się sprawą zadał dyrygentowi te same pytania. Otóż koncert sylwestrowy nie może zostać poprowadzony przez dyrygenta w marynarce. To nie do pomyślenia! Prowadzący śledztwo musi więc wziąć się do roboty, ponieważ sprawa ma też dodatkowo wymiar polityczny. Nie jest mu to na rękę – był już umówiony ze swoim sąsiadem na wspólne powitanie nowego roku, a przełożony wydaje rozkaz, by sprawa zakończyła się jeszcze tego samego wieczoru. Dociekanie prawdy, poprzetykane absurdami sytuacyjnymi i humorem, to naprawdę dobra miniporcja kryminału.

Nie chciałabym opowiadać Wam o wszystkich historiach zawartych w tym zbiorze, chcę zostawić Wam mieli radość z ich odkrywania. A tej naprawdę nie zabraknie. „Zimno, zimniej, zbrodnia” to bardzo ciekawa propozycja, dzięki której można polubić krótkie formy. A jeśli nie trzeba was do nich przekonywać, bo już jesteście miłośnikami opowiadań, tym lepiej. Sięgajcie więc po nią na przekór warunkom atmosferycznym!

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Zimno, zimniej, zbrodnia" praca zbiorowa