{mosimage}RECENZJE - FILM

Klaustrofobiczne przestrzenie Finchera

Najbliżej Zodiakowi do Siedem: w obu postawiono nie tyle na odkrycie motywacji seryjnego zabójcy, ile na społeczny rezonans, jaki jego czyny wywołują. O ile John Doe uderzał w profetyczne tony strasząc apokalipsą w  odpowiedzi na rozpasanie współczesnego miasta-molocha, o tyle poczynania Zodiaka, choć też podbite quasi-mistyką, mają podłoże czysto  psychopatyczne.
"> {mosimage}RECENZJE - FILM

Klaustrofobiczne przestrzenie Finchera

Najbliżej Zodiakowi do Siedem: w obu postawiono nie tyle na odkrycie motywacji seryjnego zabójcy, ile na społeczny rezonans, jaki jego czyny wywołują. O ile John Doe uderzał w profetyczne tony strasząc apokalipsą w  odpowiedzi na rozpasanie współczesnego miasta-molocha, o tyle poczynania Zodiaka, choć też podbite quasi-mistyką, mają podłoże czysto  psychopatyczne.
"> Zodiac, David Fincher - Portal Kryminalny

Zodiac, David Fincher

Autor: Redakcja
Data publikacji: 17 lipca 2007

Zodiac

Autor: David Fincher

Klaustrofobiczne przestrzenie Finchera

David Fincher w swoi stosunkowo skromnym dorobku filmowym konsekwentnie eksploruje przestrzenie – tak dosłowne, jak i w ramach inner space – których wspólnym mianownikiem, formalnym i symbolicznym, jest – klaustrofobia. Zodiac, najnowszy obraz reżysera, bazujący na historii osławionego seryjnego mordercy z okolic San Francisco, zdaje się być podsumowaniem dotychczasowych poszukiwań twórcy.

W trzeciej odsłonie Obcego i Azylu osadzenie ofiary i oprawcy w dusznej konwencji locked room było okazją do rozegrania psychodramy bohaterów.  Gra i Podziemny krąg dawały przewrotne recepty na przebudzenie z anonimowości i marazmu współczesnego człowieka. Siedem, arcydzieło Finchera, analizował relatywizm winy i kary wykorzystując figurę Bożego Bicza… Zodiac, najbardziej „klasyczny” z awangardowych dokonań reżysera, ma w sobie wszystkie występujące poprzednio tropy.

Najbliżej mu zaś do Siedem: w obu postawiono nie tyle na odkrycie motywacji seryjnego zabójcy, ile na społeczny rezonans, jaki jego czyny wywołują. O ile John Doe uderzał w profetyczne tony strasząc apokalipsą w  odpowiedzi na rozpasanie współczesnego miasta-molocha, o tyle poczynania Zodiaka, choć też podbite quasi-mistyką, mają (?...) podłoże czysto  psychopatyczne.

Fincher nie daje dam odpowiedzi, co motywuje zabójcę. Daje nam za to studium narastającej obsesji tych, którzy próbują go schwytać i zdemaskować. To śledztwo właśnie, policyjne i dziennikarskie, jest główną materią filmu; śledztwo, które stopniowo wypala osoby w nie zaangażowane.

Policjanci, Dave Toschi (którego postać inspirowała kreację Steve’a McQueena w Bulicie) oraz jego partner Armstrong są tu w naturalnym obowiązku. Natomiast Paul Avery, dziennikarz S.F. Chronicle, oraz rysownik Robert Graysmith, brną w poszukiwania początkowo zaintrygowani mocnym materiałem. Z czasem jednak – wydaje się, iż przestaje być istotna waga zbrodni Zodiaka, a zaczyna dominować samo echo, jakie ten wywołał.

Zodiak do końca pozostawał anonimowy, nieuchwytny; pomimo, iż dwóch podejrzanych wpisywało się w profil niemal idealnie, brakowało ostatecznych dowodów dopinających układankę, co istotnie irytowało śledczych. Zwłaszcza, ze sprawa wychodziła poza dekadę…

Armstrong rezygnuje jako pierwszy. Avery, osaczony przez obsesję schwytania mordercy oraz nieprzychylność policji, którym wchodzi przecież w paradę, kończy jako alkoholik. Toschi wytrzymuje niemal do końca, choć przy kolejnym fałszywym tropie przyjmuje odgórne polecenie, by sprawę zostawić…

Najmocniejszy jest zaś „skaut”, grzeczny, ułożony Graysmith, miłośnik rozwiązywania zagadek i rebusów, który z czasem zaryzykuje dla śledztwa nawet swe ciepłe, rodzinne kapcie. Odkrywa nowe elementy układanki, znajduje nowe powiązania. Wreszcie – by zaspokoić swe ego? – powstaną z tego dwie powieści: Zodiak i Zodiak zdemaskowany  - to na nich opiera się scenariusz obrazu Finchera.
 
Reżyser daleki jest jednak od wyciągania wniosków w psychoanalitycznym kluczu. Cały film prowadzi bardzo stonowanie, większość czasu  przeskakując pomiędzy gabinetami (policyjnymi i redakcyjnymi), archiwami czy pomieszczeniami / mieszkaniami kolejnych przesłuchań. Zbyt blado wypada przy tym koloryt epoki, a pozostawiając go w sferze domysłu czy z góry założonej wiedzy widza, Fincher pozbawia interpretacji, która byłaby potencjalnie najprawdopodobniejsza.Rzecz bowiem tkwi chyba w anonimowości. Anonimowości prowincjonalnej (?!), która pchnęła Zodiaka do chwalenia się swymi czynami w mediach, dodatkowo grając z nimi w wyrafinowane puzzle, enigmatyczne listy czy podrzucane tropy. Anonimowości społecznych nizin, która pchała na policyjne posterunki kolejnych, podszywających się pod dokonania mordercy epigonów – ten motyw także potraktowano migawkowo. Wreszcie anonimowości wygodnego, ułożonego życia, która przestała w końcu wystarczać Graysmithowi (Avery bowiem miał od początku zadatki na gwiazdora).

Dlatego tło byłoby tu bardzo ważne: połowa lat 60. , gdy Zodiak rozpoczął swą działalność, to początek ery ruchów wolnościowych z Dziećmi Kwiatami na czele; to czas konfliktu wietnamskiego oraz dyskusyjny okres prezydentury Nixona (niemal dokładnie pokrywający się z działaniami Zodiaka!), zakończony aferą Watergate.  A okres ten odbił się przecież mocno na społeczno-politycznym wyglądzie Stanów, i gdzieś tu musiało tkwić podłoże zodiakalnej gorączki.

Można przez to postawić zarzut, iż główny motor wydarzeń pozostaje w sferze abstrakcji: obsesje targają protagonistami czytelnie i mocno, choć nie do końca wiadomo, co je rozpala. Widzimy zimne konsekwencje działań, brak zaś choćby zapytania: „dlaczego?”. By poznać prawdę?...  Nieco pusto to pobrzmiewa, stąd ów apsychologizm spojrzenia nie przekonuje mnie do końca…

Na szczęście – wszystkie te braki wychodzą na chłodno, dopiero długo po projekcji. Fincher jest przecież tak sprawnym rzemieślnikiem, iż – choć postawił na literalne, biurowe śledztwo – wciąga od początku do końca. Tu i tam gra znanymi już schematami – naszych dziennikarzy upozował w kadrze na wzór Wszystkich ludzi prezydenta Alana J. Pakuli, filmu o dziennikarskim śledztwie demaskującym aferę Watergate.  Czasem puści do widza oko: gdy Greysmith podejrzewa, iż trafia przypadkiem do mieszkania Zodiaka, można się równie dobrze bać, co i uśmiechnąć pod nosem. Wreszcie – gdy w kilku odsłonach wizualizuje modus operandii zabójcy – mamy do czynienia z rasową grozą thrillera…

Zodiac to, jak do tej pory, opus magnum Davida Finchera, w którym znać wypracowaną już poetykę oraz klasyczne podejście do narracji. Brak tu fajerwerków, co może zaważyć na odbiorze filmu, który wymaga więcej cierpliwości. Nie wszystko w nim zadowala – jednak jak na filmowy esej o jednej z głośniejszych ikon Stanów Zjednoczonych – to rzecz zdecydowanie warta uwagi.
 
+Tomasz Daniel Dobek+ 
 
 

Zodiac

(USA, 2006)Thriller
czas 158 min.
Premiera PL: 16.06.2007
Reżyseria:  David Fincher
Scenariusz:  James Vanderbilt
Na podstawie książki:  Robert Graysmith
obsada:
Jake Gyllenhaal - Robert Graysmith
Robert Downey Jr. - Paul Avery
Mark Ruffalo - Dave Toschi
Anthony Edwards - Armstrong
Elias Koteas - Jack Mulanax
 
 
 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Zodiac" David Fincher