Prozaik, laureat literackiego konkursu "Polityki", dziennikarz "Newsweeku". Warszawiak. Autor - kolejno - horroru, powieści dla dzieci i kryminału. Ojciec i mąż. Dysputant szczery i gorliwy, w czym trafił na swego w osobie Redaktora  PK (czyli - mnie). Stąd, czego nie da się ukryć, zamierzony klasyczny wywiad zamienił się w dyskusję-strumień. O miastach i miasteczkach, narodowym męczeństwie, horrorze (!) Mickiewicza i - rzecz jasna - o literaturze i sztuce kryminalnej rozmawiam z - Zygmuntem Miłoszewskim."> Prozaik, laureat literackiego konkursu "Polityki", dziennikarz "Newsweeku". Warszawiak. Autor - kolejno - horroru, powieści dla dzieci i kryminału. Ojciec i mąż. Dysputant szczery i gorliwy, w czym trafił na swego w osobie Redaktora  PK (czyli - mnie). Stąd, czego nie da się ukryć, zamierzony klasyczny wywiad zamienił się w dyskusję-strumień. O miastach i miasteczkach, narodowym męczeństwie, horrorze (!) Mickiewicza i - rzecz jasna - o literaturze i sztuce kryminalnej rozmawiam z - Zygmuntem Miłoszewskim."> Po Tyrmandzie nie pojawił się jeszcze żaden doskonalszy, polski kryminał... (cz. 1.) - Portal Kryminalny

Po Tyrmandzie nie pojawił się jeszcze żaden doskonalszy, polski kryminał... (cz. 1.)

Autor: Tomasz Daniel Dobek Data publikacji: 10 lipca 2007

Prozaik, laureat literackiego konkursu "Polityki", dziennikarz "Newsweeku". Warszawiak. Autor - kolejno - horroru, powieści dla dzieci i kryminału. Ojciec i mąż. Dysputant szczery i gorliwy, w czym trafił na swego w osobie Redaktora  PK (czyli - mnie). Stąd, czego nie da się ukryć, zamierzony klasyczny wywiad zamienił się w dyskusję-strumień.

O miastach i miasteczkach, narodowym męczeństwie, horrorze (!) Mickiewicza i - rzecz jasna - o literaturze i sztuce kryminalnej rozmawiam z - Zygmuntem Miłoszewskim.

 

Zdjęcia: Agata Augustyn

Tomasz Daniel Dobek (TDD)

Proszę naszym czytelnikom opowiedzieć kilka słów o sobie, poszerzając może to, co można o panu przeczytać w materiałach prasowych.

Zygmunt Miłoszewski (ZM)

Istotnie, nie jest tego wiele. Jestem z Warszawy, tu się urodziłem. Mieszkam na Pradze, czyli w tej trochę smutniejszej części Warszawy, stąd najbliższy ekspres do kawy mam na drugim brzegu Wisły.  Mam dziewięcioletnią córkę, co mnie jakoś mocniej określa...
TDD
Jak ma na imię?
ZM
Majka. Poza tym wiodę w miarę ustabilizowane życie, niższa klasa średnia. Praca w biurze, niewielkie mieszkanie, konsola do gier /śmiech/.
TDD
Czy zamierza pan zostać w Warszawie?
ZM
Zamierzam się stamtąd wynieść, jak tylko będę mógł.
TDD
Nie lubi pan Warszawy?
ZG
Wiesz, ja tam spędziłem trzydzieści kilka lat życia, z czego jedenaście w ścisłym centrum, gdzie mieszkali moi rodzice. Potem włóczyłem się sporo po wynajmowanych mieszkaniach, trafiłem wreszcie na Pragę... Powoli zaczyna mnie już męczyć miasto jako takie. Oczywiście wiąże mnie ono mocno, moja córka ma tu szkołę, moja żona musi jeździć do pracy, nawet  częściej ode mnie. Ale marzą mi się przenosiny poza miasto, w Polskę gdzieś.
TDD
Ale na wieś, czy może być małe miasteczko?
ZM
Może być miasteczko, choćby Sandomierz, bardzo ładne miejsce. To jest mi także potrzebne by wyprowadzić fabułę z Warszawy. Uważam, że jest już tej Warszawy za dużo wszędzie. Oczywiście ta stolica wynika w moich książkach z tego, że jest to miasto mi bliskie, zatem czerpałem z tego, co miałem pod ręką...
TDD
Tutaj w Krakowie rzecz ma się podobnie...
ZM
Właśnie, choćby proza Świetlickiego (choć ostatnio też się wybrał do Warszawy) czy Łukasza Orbitowskiego, z którym zresztą miałem wczoraj okazję powłóczyć się po Krakowie /śmiech/ ...
TDD
Czyli – miasto-moloch cię męczy?
ZM
Tak.
TDD
Akcja „Domofonu czy „Uwikłania” mogłaby dziać się w każdym innym wielkim mieście, stricte warszawska topografia nie odgrywa znaczącej roli...
ZM
Zgadza się, chociaż dziennikarze warszawscy mówią co innego: jeśli już ktoś napisze kryminał osadzony w Warszawie, dziennikarze hurtem wpadają w taką koleinę myślową, by na wejście porównywać autorów do Tyrmanda...
TDD
Jerzy Pilch porównywał „Uwikłanie” do Tyrmanda, nawet cytował pewne frazy, które pachną Tyrmandem...
ZM
Dobrze, ale wolę porównania stylistyczne do Tyrmanda, niż topograficzne. A tutaj przecież można by przenieść akcję do Wrocławia czy Krakowa, i niczego by to nie zmieniło.
TDD
Topografia jest bardzo ważna u Świetlickiego...
ZM
Tak, lecz to powieść środowiskowa, zatem to zrozumiałe. Chociaż z jego wypowiedzi wychodzi, że on też nie bywa w tych wszystkich miejscach, a turyści z Warszawy tam go szukają. Biura de facto nie ma, ale i tak go tam szukają.
TDD
Czy śledzi pan rynek branżowy, konkurencję pisarską, kryminalną?
ZM
Ja tak do końca nie uważam się za autora kryminalnego, choć moje wydawnictwo (W.A.B. – przyp. Tdd) próbuje namówić mnie na kontynuację „Uwikłania”...
TDD
Idąc kolejno: napisałeś horror, potem bajkę dla dzieci i kryminał.  Wynika  z tego, że przede wszystkim chciałeś  pisać?
ZM
Racja.
TDD
A już konkretnie – dlaczego zacząłeś gatunkowym, rasowym horrorem?
ZM
Literatura gatunkowa jest bardzo dobrą okazją do ćwiczenia warsztatu, a jej zamknięte ramy stawiają autorowi dodatkowe wyzwania, wymagają dyscypliny itd. Pisząc coś ot, tak, łatwo wpaść w kilka pułapek: po pierwsze pisania w pierwszej osobie, po drugie traktowania  tego, co jest we mnie, jako czegoś ważnego, co chcę ludziom powiedzieć, i potem wychodzą z tego jakieś niemiłosierne gnioty o inicjacji trzydziestolatków, którzy się bez przerwy bzykają, a tak naprawdę marzą o wielkiej, prawdziwej miłości, a rano o podaniu komuś kawy do łóżka,  i cała masa tego typu zaangażowanych wymiocin... Natomiast literatura gatunkowa ma swoje ramy, w których autor musi się zmieścić, i być w tym na tyle wiarygodny, by czytelnik nie poczuł się oszukany. A dodatkowo musi te ramy tak rozsadzić, żeby dać czytelnikowi coś nowego. Weźmy taki „Domofon” – tutaj motyw jest niby bardzo ograny, kolejny nawiedzony budynek, z tym, że u mnie jest to blok z betonowej płyty, co już daje pewną nową jakość. Podobnie z moim kryminałem, także jest rasowy, lecz chyba przestawienie pewnych literackich ustawień jest także w miarę nowe. Nie ma seryjnego zabójcy grającego z policją w kotka i myszkę, nie ma policjanta tylko jest prokurator, żeby już nie używać tych wyeksploatowanych ikon, z całą historią jego alkoholizmu, niekochanej żony itp., no ileż tak można...
TDD
Ale tutaj nasuwa się pytanie –  po co właściwie uciekać od kanonów, dekonstruować, unowocześniać... Czy nie czujesz potrzeby dostania czegoś, co będzie właśnie klasyczną realizacją gatunku?
ZM
Pamiętam, co ostatnio powiedział Pilch, że jeśli ktoś się napina na nadkryminał, to wychodzi mu podkryminał, i to w najlepszym razie... Gdy się spotkaliśmy niedawno, byłem naprawdę pod wrażeniem tej jego kultury słowa, tak w mowie jak i w piśmie... Pilch pisze znakomicie. Tylko zmyślać nie potrafi. Ja starałem się napisać kryminał gatunkowy, z morderstwem, zagadką, podsuwaniem tropów i rozwiązaniem. To przede wszystkim historia śledztwa, pomijając pewne fragmenty o Warszawie, których jest zresztą niewiele, wyłączając też historię romansu prokuratora, która chyba wyszła mi odrobinę banalnie, no cóż… Osobiście bardzo skłaniam się ku autorom typu np. Kena Bruena, to pisarz irlandzki, który mocno siedzi w realistycznym, mrocznym HARD-BOILED…
TDD
Terminologia jeszcze u nas mało rozpoznawana, jesteśmy nadal na nieco mylnym etapie „czarnego kryminału” czy noir, który już powinno się odnosić tylko do filmu…
ZM
Zgadza się. A jeszcze w przypadku Bruena mamy do czynienia z hard-boiled podniesionym do trzeciej potęgi: to nawet nie to, co robi Mankell, który też jest dosłowny…
TDD
U Mankella to bardziej POLICE PROCEDURAL…
ZM
Otóż to – a u Bruena jest zwyczajnie brudno, smętnie, agresywnie, brutalnie, policjanci są chamami, mizoginami, alkoholikami, brutalami… Ta proza jest pełna slangu, ulicy, goryczy…
TDD
Tutaj trzeba wspomnieć osobę Micky’ego Spillane’a , przecież pioniera tego typu brutalnego kryminału!
ZM
Oj, niestety nie znam…
TDD
Bo do tej pory wydano u nas tylko kilka opowiadanek, mało zresztą ponoć reprezentatywnych. Jednym z jego naczelnych bohaterów był Mike Hammer, osobnik, który w jednej chwili całuje kobietę, a w następnej ją uderza w twarz, polecam zresztą adaptację Roberta Aldricha gdzieś z połowy lat 50. , znany obraz Kiss Me Deadly… A przy tym trzeba powiedzieć rzecz bardzo ważną, że ten klasyczny, mocny odłam hard-boiled stał na ciut innym biegunie niż choćby Chandler…
ZM
Tak, bo Chandler jednak był „ułagodzony”…
TDD
Wystylizowany, Chandler jednak stylizował swą prozę bardzo…
ZM
No i podchodził do swych bohaterów z sympatią, przecież Marlow był sympatyczny, co u Bruena czy innych pisarzy hard-boiled  nie ma  miejsca, bo cham i mizogin jest chamem i mizoginem, basta! I tutaj bym szukał, sądzę, że byłoby u nas miejsce na typowy, rasowy hard-boiled w naszych właśnie realiach… A chciałbym przy tym zauważyć, że całe to gadanie o jakimś boomie kryminalnym w Polsce to jest naprawdę chytry chwyt marketingowy, bo tak naprawdę bardzo mało jest dobrych fabuł…
TDD
Chociaż autorów już jest całkiem sporo.
ZM
No może i sporo, ale sam wiesz chyba, jak to naprawdę wygląda /śmiech/. Ale wróćmy, bo popadliśmy w przydługą dygresję - zatem odpowiadając na pytanie: tak, myślę, że jest w Polsce miejsce na gatunkową twórczość, bez kombinowania… Ale trzeba też pamiętać, że u nas pewne rzeczy się mają zupełnie inaczej, chociażby postać detektywa jest u nas kompletnie ośmieszona przez detektywa Rutkowskiego, i ten stereotyp może jakoś procentować… Ja osobiście stawiam na literaturę gatunkowo czystą, nie lubię puszczania oka do odbiorcy, czytelnika… Nie przepadam za Donną Leon, za Camillerim, za tym nadymaniem się na powieść obyczajową, która igra ze schematami kryminału…
TDD
Przy Camillerim to jest chyba naturalne, on pisze bardzo lokalnie, tamtejsza proza zawsze miała podobnego ducha, była mocno zakorzeniona w tych południowych klimatach…
ZM
Masz rację, ale ten jego Montalbano i cała reszta, to wszystko jest nudne, leniwe…


TDD
Kwestia gustu, rzecz jasna. Ale trzymając się naszego gruntu – śledząc polski rynek, których kolegów po piórze cenisz, których uważasz za ważny głos gatunku?
ZM
To trudna sprawa… Ostatnio miałem w ręku rzecz Tomka Konatkowskiego, Przystanek śmierć, i tam bardzo doceniam tę misterną szczegółowość dochodzenia, precyzję procedur policyjnych, niczym u Mankella, jakkolwiek nie wyrobił autor z pointą, która robi wrażenie na siłę doklejonej. Muszę też wymienić, co nie będzie niespodzianką, Marka Krajewskiego, którego wielkim wkładem jest umiejętność budowania specyficznego nastroju, choć i on czasem ma problemy z utrzymaniem fabuły… Nie chcę przesadzać w sądach, ale sądzę, że po Tyrmandzie nie pojawiło się jeszcze nic, co można by nazwać doskonałym, polskim kryminałem…
TDD
Tyrmand miał ten komfort, że nie silił się na konkurencyjność, bo był na poletku kryminału sam. A i tak przede wszystkim chciał dać apoteozę powojennej Warszawy, a że przy tym poszedł w tego romantycznego bohatera, taki Zorro warszawski…
ZM
I to było właśnie znakomite! Znakomite jako intryga, i jako portret Warszawy.
TDD
Zatoczyliśmy wygodne koło, to wróćmy do stolicy, ale do stolicy z Domofonu. Czy znasz film Candyman?
ZM
Tak, oczywiście.
TDD
Czy inspirują Cię miejskie legendy?
ZM
A’propos miejskich legend to bardziej polecałbym wszystkim serial Supernatural [polski tytuł: Nie z tej ziemi – przyp. Tdd], zaprawdę mistrzostwo świata! Z miejskimi legendami jest jednak ten problem, że one są bardziej fenomenem amerykańskim, wywodzą się z tamtejszych metropolii pomieszanych z resztkami folkloru… Candyman z filmu jest nawet z ducha brytyjski, to tam narodziła się ta wyliczanka „Bloody Mary”, potem Barker napisał na kanwie nowelkę… Ja zamiast tego wykorzystałbym legendy i podania słowiańszczyzny, na tym budowałbym… Zresztą mam tu kilka pomysłów, planów, szkiców, np. jest taka piękna baśń o poszukiwaniu wody życia, i wyobraź sobie przeniesienie jej motywów we współczesność: załóżmy – dwaj bracia spotykają się po latach przy łożu umierającej matki, dajmy na to w Rzeszowie. Matka opowiada im, że gdzieś tam nad morzem jest mały kościółek, w którym będąc o takiej a takiej porze, jeśli złoży się tam ofiarę, to ona wyzdrowieje… Oczywiście upraszczam naprędce, ale w ten właśnie stronę chciałbym pójść…
TDD
Przepraszam, czy zdradzasz teraz plany swego kolejnego projektu?
ZM
Myślałem, ale to dopiero raczkujący pomysł, o serialu telewizyjnym. Zauważ pewną smutną prawidłowość: znamy od najmłodszych lat mitologię śródziemnomorską, fascynują nas podania nordyckie i skandynawskie, a te wszystkie źródła nasze, lokalne?...
TDD
To trochę grzech – pomijając zgubny wpływ szerzenia chrześcijaństwa, który zabił wiele z tej kultury – grzech romantyzmu, który upoetyzował te ludowe bajania i bardzo oderwał je od ziemi…
ZM
Jakkolwiek Dziady pozostają do dziś najlepszym polskim horrorem /śmiech/, albo choćby taki Król duch
TDD
Tym tropem idąc można się pokusić o literalne ubranie w prozę ballady Lilije, o „pani, co zabiła pana”, i dostaniemy rasowy kryminał i grozę…
ZM
Słowacki był zapewne poetą sprawniejszym, lecz to Mickiewicz miał potężniejszą wyobraźnię, bujniej malował te wszystkie widziadła… Dobrze, ale znów się rozwodzimy za bardzo …
TDD
Już blisko do Adama i Ewy, wróćmy zatem – może do medium filmowego, skoro już o serialach… Jak mają się sprawy na froncie adaptacji Twoich powieści? Najpierw ponoć ma być Domofon…
ZM
Rzecz wygląda tak, że Juliusz Machulski zakupił prawa do obu powieści, ale najpierw ruszy jednak Uwikłanie. Osobiście wolałbym Domofon, który jest mimo wszystko świeższy.
TDD
I tego horroru brakuje w polskim kinie!
ZM
Właśnie tak! Chociaż sądzę, że w Uwikłaniu jest także potencjał na film, zobaczymy zresztą…
TDD
Gwoli ścisłości; czy do adaptacji przymierza się Machulski osobiście, czy jego studio?...
ZM
Osobiście. Trwają już prace nad scenariuszem, jesteśmy już poumawiani na pierwsze terminy… Widzisz, z Domofonem jest też ten kłopot, że wymagałby większych nakładów , przecież trzeba byłoby zbudować te wszystkie wnętrza, na klatce blokowej to nie bardzo by wyszło, zbyt ciasno…
TDD
Ja myślę, że Piotr Szulkin poradziłby sobie z tym. / śmiech/
ZM
Być może… Jednak sądzę, że w mieszkaniach z wielkiej płyty, zwyczajnie, nie pomieściłaby się ekipa, oświetleniowcy, czyli bardzo prozaiczne problemy trzeba było tu wziąć pod uwagę…
TDD
Zatem już jest pewne, że na pierwszy ogień idzie Uwikłanie?
ZM
Tak.
TDD
Przyznam, ze trochę się boję tego Machulskiego, kiedyś kroił znakomite kino, teraz poszedł w tę pstrokatą rozrywkę, rzetelną formalnie, ale jednak lekką…
ZM
Ale to przede wszystkim jest porządna „rzemiecha”.
TDD
Czy to go nie zgubi?
ZM
Nie sądzę. Zobacz, Vinci był OK., bardzo sprawnie zrealizowany film…
TDD
Nie porównywałbym go do materii Uwikłania, cięższej, mrocznej przecież… Oj, trochę dzielimy skórę na żywym niedźwiedziu…
ZM
Ja bym właśnie pokładał pewność w tym rzemieślnictwie, przecież Vinci z powodzeniem wytrzymuje porównania z, no nie wiem, choćby Ocean’s Eleven… Nie ustępuje mu jeśli idzie o stronę formalną.
TDD
Ryzykowne porównanie chyba… A tak poza wszystkim – jak patrzysz na współczesne, polskie kino?
ZM
Nie patrzę w ogóle. /śmiech/ Widzisz, ostatnio bardzo miło wspominam Vinci, także Ciało uważam za film świetny…
TDD
Koneckiego, tak. Bardzo dobrze rozpisany scenariusz, jak rzadko kiedy u nas.
ZM
Odrzucają mnie głównie te wszystkie dęte diagnozy społeczne, które są wszędzie, komedia, obyczaj, dramat…
TDD
To jest ten nasz kompleks z czasów Moralnego Niepokoju, nic nam tak nie wychodzi jak komentowanie, biadolenie, rozliczanie…
ZM
Ja twierdzę, że jeśli już ktoś czuje potrzebę powiedzenia czegoś o świecie, a nie umie tego ubrać fabularnie, to niech pisze eseje do prasy zamiast silić się na artystowskie wypociny. Weźmy film Warszawa, bardzo głośny, ale szczerze mi wybacz, bo jaka to niby Warszawa… I te stałe toposy, że dobrzy ludzie to z prowincji, a zepsuci to z miasta. To są te koleiny myślowe, z których nie da się zbudować sztuki, sztuka polega na wyskakiwaniu poza koleiny.
TDD
Dlatego poniekąd stawiałbym na Domofon w adaptacji kinowej. Lubujemy się w tym werystycznym rozbieraniu rzeczywistości, współczesności, w każdej konfiguracji, a jest jakiś strach przed kręceniem kina uniwersalnego, operującego alegorią, baśnią, realizmem magicznym, fantastyką…
ZM
Mamy Wiedźmina! /śmiech/
TDD
No tak, mamy Wiedźmina. /śmiech/ Ale mamy też, choć ostatnio milczy, Piotra Szulkina, który zawsze operował fantastyką. Mamy Kolskiego, którego realizm magiczny czuć nawet w projektach typu Pornografia czy Daleko od okna…
ZM
No i tu się lista kończy, niestety. Obaj panowie mają swoją charakterystyczną poetykę, rozpoznawalną od razu, i którą się lubi albo i nie. Natomiast my mamy póki co Wiedźmina, co jest smutne, nie ratuje go bowiem nawet bardzo dobrze obsadzony Żebrowski…
TDD
Ani bardzo dobrze obsadzony Olbrychski, który gra króla elfów i wygląda jak podstarzały Winnetou /śmiech/
ZM
A mnie ciekawi jedno; co się stało, po zakończeniu zdjęć, z tym małym, gumowym smokiem, co tak podskakiwał na tym wozie ?...
TDD
Zapewne skończył na charytatywnej aukcji w Trójce.
/śmiech/

___________________________

c.d.n.


Udostępnij