Rozmowa z Piotrem Rogożą

Autor: Ewa Dąbrowska Data publikacji: 01 września 2022

Ewa Dąbrowska: Zaczynałeś pisanie od fantastyki i science fiction, „Konwersja” to drugi – po „Niszcz, powiedziała” – thriller, który zaserwowałeś czytelnikom. To niezobowiązujący flirt z gatunkiem czy zapowiada się dłuższa przygoda?

Piotr Rogoża: Pisząc „Niszcz, powiedziała”, w ogóle nie zastanawiałem się nad przynależnością gatunkową powieści. O tym, że zostanie nazwana „thrillerem miejskim”, zdecydowało wydawnictwo. Również wydawnictwo poprosiło, abym kolejną książkę napisał jednak nieco prostszą, bardziej gatunkową. Dopiero „Konwersja” jest więc świadomą próbą napisania thrillera, rozumianego jako powieść, która ma dać czytelnikowi trochę rozrywki i przy tym lekko zaniepokoić. Nie ukrywam jednak, że obyczajowa warstwa opowieści jest dla mnie równie ważna jak intryga – jeśli nie ważniejsza. To się raczej nie zmieni – nie chciałbym pisać powieści, w których istotna jest jedynie akcja. Ale czy kolejnym tytułom także będzie można przykleić metkę thrillera, nie mogę obiecać. Prawdę mówiąc, sam jeszcze nie wiem. Ciągnie mnie w różne strony.

Ale nawet w tym thrillerze widać fascynację science fiction. A może to tylko moje życzenie i rzeczywistość przedstawiona w powieści wcale nie jest fantastyczną wizją, lecz naszą bliską przyszłością? 

Obawiam się, że ta wizja – choć oczywiście na potrzeby gatunku przerysowana i uproszczona – wcale nie jest aż tak odległa od rzeczywistości, jak bym sobie tego życzył. Choć oczywiście nie popadałbym też w paranoję. „Konwersja” mimo wszystko wyrasta z teorii spisku.

Czy potrafiłbyś opisać tę powieść jednym zdaniem?

To historia o paranoicznym spisku, ale jednocześnie o niezgodzie na rezygnację z marzeń.

„Formatowanie”, „regres”, „konwersja”… Znajdziemy w tej powieści mnóstwo słów, które wcale nie kojarzą się z thrillerem. Czym się inspirowałeś, tworząc powieściowy język?

W dużej mierze marketingową nowomową. Kto nigdy nie mierzył konwersji dla persony sprzedażowej… ten najpewniej nigdy nie parał się marketingiem treści. 

Wyjaśnij zatem proszę tym, którzy nie zajmowali się nigdy marketingiem ani jeszcze nie sięgnęli po Twoją najnowszą powieść: co to jest konwersja?

W marketingu internetowym „konwersja” to, mówiąc najprościej, miara skuteczności zaplanowanych działań. W zależności od przyjętego celu może to być liczba egzemplarzy sprzedanego produktu, wyświetleń filmu, zostawienia danych kontaktowych i tak dalej. Wysłany e-mail z newsletterem dobrze konwertuje, gdy otworzy go wielu odbiorców. Strona produktowa – jeśli odpowiedni odsetek odwiedzających kliknie w magiczny przycisk „kup teraz”. I tak dalej. W powieści to konkretni ludzie stają się narzędziami, które mają przynieść wysoką konwersję.

Pamiętasz moment, kiedy po raz pierwszy zakiełkował w Twojej głowie pomysł na fabułę?

Nie pamiętam dokładnie tego momentu. W moim przypadku pomysły na powieści są jak stalaktyty, naciekają miarowo i raczej nieśpiesznie. Uwielbiam teorie spiskowe, chciałem o nich pisać w jednym z podejść do niedoszłej magisterki już ponad dekadę temu. MK Ultra, kontrola umysłu, wykorzystanie celebrytów do sterowania społeczeństwem – to bardzo ciekawe, choć już wtedy mocno przeżute przez popkulturę tropy. Po latach zdałem sobie sprawę, że dopiero wykorzystanie narzędzi współczesnego marketingu pozwoliłoby osiągnąć cele tajnych projektów, elektryzujących opinię publiczną już od kilkudziesięciu lat. A gdy zacząłem się zastanawiać nad miejscem hipotetycznych agencji potrafiących kształtować zbiorową świadomość w schyłkowym kapitalizmie, byłem już o krok od rozpisania fabuły „Konwersji”.

Pokazujesz w swoich thrillerach bohaterów, którzy coraz silniej odczuwają, że otaczający ich świat to iluzja, czują się coraz bardziej osaczeni. Jak zbudować taki nastrój?

Cieszę się, że ten nastrój jest odczuwalny. Wydaje mi się, że każdy z nas, postawiony na miejscu Heleny z „Konwersji” czy Szymona z „Niszcz, powiedziała”, musiałby zadać sobie pytanie o naturę świata, który ich otacza. Zresztą, kto takiego pytania nigdy sobie nie zadał, kto nigdy nie zastanawiał się, czy to, co go spotkało, aby na pewno było czystym przypadkiem…?

W tle „Konwersji” cały czas przewija się jedno pytanie, więc zadam je również Tobie: czy cel uświęca środki?

Cel mocodawców Adriana na pewno nie uświęca środków, które stosują. A w naszym, realnym świecie… oczywiście chciałbym wierzyć, że nie ma takiego celu, który uświęciłby wszystkie środki. Ale im jestem starszy, tym bardziej w to wątpię.

Autorzy kryminałów i thrillerów często próbują swoją twórczością udowodnić, że ten gatunek, choć kojarzony przede wszystkim z rozrywką, może być czymś więcej. Czy Ty również o tym myślałeś, pisząc „Konwersję”? Jaki cel przed sobą postawiłeś: wystraszyć czytelnika, ostrzec go? A może jednak tylko zapewnić mu kilka godzin dobrej zabawy z książką?

Jak wspomniałem, „Konwersja” w samym założeniu była powieścią gatunkową, która przede wszystkim wciągnie czytelnika, ale nie chciałbym, żeby nie dała mu nic więcej. Po „Niszcz, powiedziała” często czytałem opinie, których autorzy kręcili nosem: miał być thriller, a więcej tu przemyśleń bohatera niż dramaturgii i napięcia. Z drugiej strony często byłem chwalony za styl. Tym razem postanowiłem więc świadomie i celowo zadbać o odpowiednią konstrukcję i rozłożenie napięć, ale jednocześnie nie obniżać sobie czysto literackiej poprzeczki. W pierwszych opiniach od czytelników powtarza się, że po skończonej lekturze został jakiś niepokój, pojawiają się wątpliwości. Dosłownie pytano mnie już, czy naprawdę formatuje się ludzi i czy proces wygląda tak, jak go przedstawiłem. Czyli może w jakimś stopniu mi się udało.

Jak zatem brzmi przepis Piotra Rogoży na dobry thriller?

Biorąc pod uwagę, że to pierwszy rozmyślnie napisany przeze mnie thriller i jeszcze nie mam pojęcia, jak zostanie odebrany przez szersze grono czytelników – nie sądzę, żeby przysługiwało mi prawo do wymądrzania się na ten temat.

To może inaczej: czego w dobrym thrillerze według Ciebie być nie powinno?

Tego, co widzę zdecydowanie zbyt często, czytając fragmenty powieści z tego podwórka: kiepskiego czysto literackiego warsztatu. Mam wrażenie, że autorzy trochę za często skupiają się wyłącznie na konstruowaniu intryg, zapominając, że mimo wszystko wciąż tworzą literaturę. Jako odbiorca, jeśli chcę po prostu wchłonąć jakąś fabułę, wolę obejrzeć film czy serial. Od powieści, także gatunkowej, oczekuję, że zachwyci mnie nie tylko fabuła, ale też styl autora. Brzmi to pewnie, jakbym się strasznie snobował, ale nic nie poradzę – gdy brnę przez topornie napisane akapity, tracę całą przyjemność płynącą z rozgryzania intrygi.

Czyli raczej nie czytasz kryminałów? 

Nie robię tego zbyt często. Ale dużo obiecuję sobie po trylogii Anny Kańtoch, która jeszcze pisząc fantastykę, zrobiła na mnie duże wrażenie czysto literackimi umiejętnościami. Chętnie przyjmę polecenia!

 

/grafika wydawnictwa/

Udostępnij

PRZECZYTAJ TAKŻE

NOWOŚĆ

Konwersja, Piotr Rogoża

Granica między cyfrową fikcją a rzeczywistością dawno została zatarta, skoro zestaw odpowiednio dobranych hasztagów może najdosłowniej zabijać – to realia ...

24 sierpnia 2022

RECENZJA

Konwersja, Piotr Rogoża

Właśnie to przeraziło mnie w „Konwersji”. Nie żaden wyrafinowany zbrodniarz, który czai się za rogiem i lada moment dopadnie kolejną ofiarę, nie okrutne zbrodnie – ...

18 sierpnia 2022

RECENZJA

Niszcz, powiedziała, Piotr Rogoża

Z przyjemnością czytałam thriller, w którym mogłam skupić się na jednym głównym bohaterze, w dodatku tak dobrze wykreowanym!

14 listopada 2019

NOWOŚĆ

Niszcz, powiedziała, Piotr Rogoża

„Niszcz, powiedziała” to wciągający thriller, a jednocześnie portret środowiska, w którym handluje się tym, co bezcenne – ideami. Premiera już dziś!

18 września 2019