Fot. Stian Andersen
Maja Staniszewska: Zwłoki ukryte w łóżku wodnym, ludzkie oko wciągnięte przez odkurzacz, bałwan z kobiecą głową - skąd pan bierze tak makabryczne pomysły?
Jo Nesbo: To proste - z tych 20 minut, kiedy leżąc rano w łóżku, jesteś jeszcze między snem a jawą. Ale jak one tam trafiają - nie mam pojęcia. Dodam, że nigdy mi się ta makabra nie śni. Te sceny to po prostu efekt mojej ciężkiej pracy. Konstruuję je tak, jakbym miał nakręcić film. Staram się, aby działały na wyobraźnię czytelników i dodawały czegoś bohaterom, tworzyły klimat powieści.
M.S.: Harry Hole nie brzmi jak nazwisko norweskiego policjanta. Jak właściwie należy je wymawiać - jak angielską "dziurę", czy jak "świętego"?
J.N.: Ani tak, ani tak, tylko Ho-le. To całkiem pospolite norweskie nazwisko. Już raczej imię jest bardziej nietypowe. Harry dostał je po piłkarzu z lokalnej drużyny w Molde, który był bohaterem mojego dzieciństwa. Kiedy dorastałem, też chciałem zostać piłkarzem.
Ciąg dalszy wywiadu tutaj
Źródło: Metro
Norweski pisarz Jo Nesbø będzie gościem Międzynarodowego Festiwalu Kryminału Wrocław 2010, który odbędzie się w dniach 25 listopada - 2 grudnia 2010 r. Pisarz odbierze wtedy Honorową Nagrodę Wielkiego Kalibru za całokształt twórczości.
Więcej o autorze tutaj