Tatiana Polakowa gości na naszym rynku po raz drugi – i po raz kolejny daje nam rozziew na linii „słodki” tytuł, a bardzo gorzka, mocna proza kryminalna.
Rozziew jak najbardziej pożądany, bo jej bohaterka, Olga Riazancewa, niewątpliwie kobieta, niewątpliwie pełna szczerych, kobiecych dylematów, niewątpliwie posiadająca kobiece subtelności, jest prostym przełożeniem bezkompromisowej, twardej figury detektywa w płeć piękną. To pewne novum dla gatunku, a jeszcze szorstkość radzieckiej przestrzeni dodaje powieści sporo egzotycznej temperatury.
Tym razem także mamy stałe dla Riazancewej otwarcie historii: Olga budzi się na gigantycznym kacu, nie bardzo pamiętając szczegóły nocy. Monologuje do swego psa, jamnika Saszki (jest tu podobieństwo do altmanowskiej wersji Philipa Marlowa i jego – kotka!, choć u kobiety zwierzątko-przytulanka jest bardziej naturalna…), gderając na to, ze przecież ma drogi samochód, niezłe mieszkanie i zarobki, a mimo to czemuś co rano ma ochotę się powiesić… Wówczas wzywa ją Dziadek – lokalny decydent o szemranej przeszłości, aktualnie zaangażowany politycznie; niegdyś przyjaciel ojca Olgi, po jego śmierci przybrany papa, potem kolejno – kochanek i szef. Potencjał z tej relacji wyciska Polakowa do ostatka: ta mieszanina ojcowskich uczuć z erotyką wisi nad Olgą na każdym kroku, dodając postaci niejednoznacznej psychologii. Dziadek jest wściekły, bo w nocy ktoś z pismaków uwiecznił rozrabiającą Olgę, i teraz całe miasto ma ją na brukowym widelcu. Dochodzi do ostrej wymiany, nawet przepychanek. Potem do skruchy – Dziadek przychodzi do mieszkania Olgi, podczas kolejnego spięcia twardo przyciska ją za kark do stołu. Saszka ujada, a Olga – tonem zimnym i obojętnym – mówi tylko: „I czemu straszysz psa?”. Znakomite!
A potem idą do łóżka, a potem kręci się świat. Troskliwy Dziadek, niby chcąc oderwać podopieczną od alkoholowego ciągu, zleca jej sprawę tajemniczych śmierci: ktoś morduje trzy dziewczyny w przymierzalni supermarketu. Olga ochoty nie ma, lecz w końcu jest śledczym specem i rutyniarzem. Wchodzi w to, początkowo obojętnie.
Polakowa jest pisarką znakomitą, literacko, psychologicznie a także pod względem wielobarwnych, mocno naznaczonych postaci, przebija swą najważniejszą konkurentkę, Aleksandrę Marininę. Nawet, jeśli czasem tok śledztwa staje się ciut uproszczony, gęste uniwersum Riazancewej rzecz przyćmiewa. Przesiąknięte machlojkami, matactwem, korupcją, nieufnością. Kolejnymi kacami Olgi, kolejnymi starciami z mężczyznami (zawodowymi, prywatnymi, albo i tym i tym), kolejnymi nocnymi pląsami, po których zawsze znajdzie się jakiś patrol usłużnie odwożący Olgę na kwadrat. Bo ta renomę ma. Zawodową i prywatną. Albo to i to.
Znakomita powieść. Wschodni odpowiednik noir – krwisty(a) bohater(ka) i brudne miasto. Bohaterka, która po całym tygodniu grania twardziela, nakryje samotnie głowę poduszką, i szepnie do swego jamnika: „Teraz sobie trochę powyję, nie przestrasz się. A jutro wszystko będzie już dobrze.”
Znakomite.
Udostępnij
Sprawdź, gdzie kupić "Smak lodowego pocałunku" Tatiana Polakowa
Niestety nie znaleźliśmy obecnie żadnych ofert kupna tej książki.