Michał Kruszona to historyk kultury i muzeolog, a przy tym pasjonat-podróżnik. Od 2007 roku swoje podróże uwiecznia na kartach książek. O tyle nietypowo, że w opisy egzotycznych miejsc, ludzi i zwyczajów wplata wątki beletrystyczne, tworząc pozycje z pogranicza reportażu i innych gatunków. Pierwsza książka tego autora, „Rumunia. Podróż w poszukiwaniu diabła”, była nominowana do nagrody Angelus, natomiast ostatnia, „Czarnomorze. Wzdłuż wybrzeża w poprzek gór”, została nagrodzona Bursztynowym Motylem 2013, czyli Nagrodą im. Arkadego Fiedlera.
„Kawior astrachański” to szósta pozycja w dorobku literackim Kruszony. Tym razem autor zabiera czytelników w deltę Wołgi, do Astrachania . Głównym bohaterem powieści jest Okoń, płatny zabójca. Uciekinier z Polski, który w Rosji usiłuje znaleźć kryjówkę i rozpocząć nowe życie. Nie potrafi jednak do końca zerwać z kryminalną przeszłością, dlatego podejmuje niebezpieczną współpracę z przedstawicielami lokalnego półświatka. A przy okazji zawiązuje nowe przyjaźnie i znajomości: z Azerem, właścicielem pobliskiego sklepu, z harfistką – ciotką tutejszego policjanta i z lokalną bibliotekarką, Tatarką. Historia Okonia jest przeplatana opowieściami o mieście, jego specyficznym klimacie, równie specyficznych mieszkańcach i ich zajęciach. Jak już pisałam, Kruszona łączy w swoich książkach wiele gatunków. W „Kawiorze astrachańskim” znajdziemy więc elementy reportażu, powieści kryminalnej, ale też powieści o dojrzewaniu i … książki kucharskiej (na co zresztą wskazuje podtytuł: „powieść kryminalno-kulinarna”).
Zacznę od najsłabszego elementu z tego zestawu – powieści kryminalnej. Trzeba napisać szczerze: historia bandziora, który po przymusowej ucieczce z kraju nie zaszywa się w milczeniu gdzieś, gdzie nikt go nie znajdzie, a nawiązuje kontakt z innymi bandziorami, nie ma w sobie nic z kryminału. Jeśli już, to bliżej jej do powieści sensacyjnej, choć i jako taka wypada słabo. Tyle że akurat w tej książce nie fabuła jest najważniejsza. Autor nie ukrywa, że większe znaczenie ma tu warstwa quasi-reportażowa: opisy miejsc i ludzi. Astrachań to dla Polaka – głównego bohatera, ale i czytelnika – miejsce bardzo egzotyczne, a jednocześnie w jakiś sposób przypominające Polskę. Okoń, mający całkiem sporą wiedzę na temat miejsca, do którego przyjechał, dużo opowiada – o łowieniu ryb, których w Wołdze nie brakuje, o astrachańskich Polakach, i przede wszystkim o kawiorze, który jest w tej książce motywem przewodnim, punktem wyjścia i zamknięciem. W taki sposób właśnie – ustami i oczami głównego bohatera – Kruszona stworzył quasi-reportaż o rosyjskim mieście, wzbogacony wieloma zdjęciami. A opisy tychże zdjęć, co warto podkreślić, odwołują się życia fikcyjnego bohatera.
Nad „Kawiorem astrachańskim” jako książką kucharską nie ma się co rozwodzić; ot, w treści pojawiają się opisy tego, co bohater je (najczęściej oczywiście kawioru), a jako dodatek dostajemy garść astrachańskich przepisów kulinarnych. Warto natomiast zatrzymać się na chwilę nad interpretacją „Kawioru…” jako powieści o dojrzewaniu. Główny bohater to taki współczesny uchodźca, zesłaniec, który sam wybiera miejsce swojej ucieczki. Owo „zesłanie” pozwala mu przewartościować swoje życie. Z uzależnionego od adrenaliny płatnego zabójcy staje się więc człowiekiem interesu – wciąż nielegalnego, bo inaczej w Rosji się nie da (co jest nieco przerażające), ale już niezagrażającego innym. Człowiekiem, któremu bardziej niż ciągłych emocjach zależy na spokojnej egzystencji z rodziną. I ta akurat część przekonuje.
Jeśli więc szukacie kryminału urozmaiconego interesującymi anegdotami – możecie być zawiedzeni. Natomiast jeśli to warstwa reportażowa i anegdotyczna jest tym, co bardziej was pociąga, „Kawior astrachański” może przypaść wam do gustu.
Ewa Wrona
Kawior astrachański. Podróż kryminalno-kulinarna
Michał Kroszona
Wydawnictwo Tamaryn
Jabłonna 2013
„Kawior astrachański” Michała Kruszony to historia kryminalna, której głównym bohaterem jest Polak, płatny zabójca, pragnący ułożyć sobie życie od nowa ...
25 października 2013