Komisarz Maciejewski, Marcin Wroński

Autor: Webmaster
Data publikacji: 07 stycznia 2008

Komisarz Maciejewski

Autor: Marcin Wroński
Wydawnictwo: Wydawnictwo Sp. z o. o.
Liczba stron: 312

Wrocław, Warszawa, Kraków, Zakopane, Poznań… Literacko-kryminalna mapa Polski puchnie w tempie – i mówię to z rzeczywistym niepokojem – zastraszającym. Sprecyzuję: kryminalna w konwencji retro także, gdyż choć ta ma u nas ledwo ponad 10 realizacji (licząc z eksploracjami PRL-owskimi), powoli zapada na chorobę powtarzalności…


Owszem, Marek Krajewski, pionier i weteran na tym polu, przeniósł do nas ów schemat precedensowo, i nawet, po kanonicznej Śmierci w Breslau udało mu się w sequelu brawurowo ją złamać: w Końcu świata w Breslau rozbuchał postaci, poszedł w skrajny dramat kilku równoległych, odarł je przy tym z papierowej masy na rzecz rzeczywistej krwistości. Potem już jednak trzymał się bliżej debiutu i, moim okiem, nie sięgał już tak wysoko. Następcy Krajewskiego, rodzący się regularnie i z głośnym krzykiem, zbyt zaufali chyba w atrakcyjność samego sztafażu retro, by próbować go odświeżać, poprzestając na przenoszeniu urobionego już, niepokornego bohatera do kolejnych, rodzimych miast-pomników. Bo w każdym, jak wiadomo, tkwił nie odkryty dotąd potencjał.

I w ramach gatunku było to mniej lub bardziej sprawne pisarstwo, lecz na dłuższą metę zaczyna nużyć. No bo i cóż z dreszczyku starych fotografii – Wrocławia (Krajewski), Krakowa (Maćkowski ), Warszawy (Lewandowski ) czy właśnie teraz – Lublina (Marcin Wroński), gdy – de facto – prawdziwą gratkę pofantazjowania o dawnych czasach danego miasta będą mieć jedynie autochtoni, pozostali raczej, jeśli nie będą się ratować encyklopedycznym backup’em czy reminiscencjami z osobistych wycieczek, będą do rzeczy podchodzić ambiwalentnie. Pozostanie im zatem cieszyć się samymi artefaktami owych simulacrów: dorożkami, raczkującymi procedurami policyjnymi, tramwajami, pepeszami, dintojrami, kawiarenkami z dekadenckim zaduchem, czy też napięciem historycznej chwili (przed-po-międzywojennej…), bądź spotkaniem z wariacjami realnych postaci (Gombrowicz, Piłsudski, Tata Tasiemka…).

Odhaczając zatem przestrzeń – pozostanie atrakcyjny bohater. I tu także mamy powtarzalność – z tym, że dramaturgiczną. Otóż niestety, większość naszych retro-pisarzy, trzymając się klasycznej reguły kryminału, nie pozwala protagoniście zejść ze sceny ani na moment. To on jest w centrum każdego rozdziału, każdej akcji (no, może czasem znikając „na stronie”…), to on jest rezonansem dla wszystkich pobocznych postaci. Niesie to za sobą także słabość tzw. „stylu czystego” czy „zerowego” kryminału: w fabule takiej nie występuje żadna niepotrzebna postać – tak dla motoru akcji, jak i dla jej ukoronowania (te „niepotrzebne”, czyli statyści, są przeważnie zbiorowi i anonimowi). Oczytany w kryminałach odbiorca będzie więc, z dużą trafnością, potrafił wytypować głównego antagonistę na długo przed finałem. Pozostaje więc atrakcyjność samego głównego bohatera, a ta raczej opiera się na zasadzie „im bardziej ambiwalentny moralnie”, tym lepszy.

Jest to chyba słuszna reguła, bo wydobywa właśnie owo „literackie mięso” (jakkolwiek pachnie to już truizmem). Mistrzem pozostaje tu nadal Krajewski, który w drugiej odsłonie przygód Mocka sponiewierał go niemiłosiernie, bez litości sprowadził niemal do kloaki, lecz zawsze – motywując jego poczynania bardzo wiarygodnie. Ecce homo, warto by rzec; upodlony, i zdany na pastwę swych ludzkich słabości… Choć jednak zawsze – nad nimi tryumfujący.

Owszem, kilkukrotnie próbowano złamać te konwencje; Maćkowski w Raporcie Badeni epistolograficznymi interludiami chciał obejść suchą, prozaiczną narrację, choć nie do końca wyszło to na dobre budowaniu suspensu (czy nawet charakterystyki postaci). Lewandowski w obu książkach o komisarzu Drwęckim przekonał mnie tym, że konsekwentnie kilku postaciom pozwolił na sporą autonomię, co być może nie do końca wpływało na samą intrygę, lecz naturalnie ratowało przed nudą identyfikowania się tylko z jednym bohaterem. Mariusz Wollny w renesansowym Kacprze Ryxie jest osamotniony, bo postawił jednak na komediową stronę opowiadania.

I jest jeszcze jedna, irytująca z wolna cecha: przeważnie za machinacjami przestępczymi fabuł retro stoją jakoweś spiskowo-ciemne siły, ukryte skarby, sekty czy mityczne fata sprzed wieków. Owe, nieraz bliskie fantasmagorii, rozwiązania kwalifikują się do egzotycznych, lecz raczej mało „poważnych” konwencji Nowej Przygody . A czy nie byłoby ciekawiej odwołać się do codziennej, rutyniarskiej, kryminalnej roboty, i na niej – chyba bardziej wiarygodnie – przybliżyć temperaturę epoki? Mamy to przeważnie w tle, choć, dajmy na to, Lewandowski, poświęcającego dużo miejsca mechanizmom warszawskiego półświatka, był najbliższy prawdziwemu oddaniu ducha MIASTA spod znaku Tyrmanda. Konkludowanie historii fantastycznymi historiozofiami raczej nie jest do tego potrzebne.

Marcin Wroński ze swym kryminalnym debiutem Komisarz Maciejewski sytuuje się – jednak – po tej utartej stronie retro. I – koniunkturalnie, czy nie – wprowadza na mapę literatury Lublin.

Lublin zapewne ciekawy, zapewne tajemniczy, zapewne historycznie intrygujący (jako jedno z zaledwie kilku naszych miast posiadające własne pitavale zwane „księgami złoczyńców”). Świetnie zatem, lecz mnie, z Lublinem obeznanym śladowo, nawet niewiele wspomaga skrupulatna mapka, ratują mnie zatem uniwersalne archetypy (zauły, kiziory, terkoczące karabiny, wszechobecny tytoń, płaszcze, kapelusze, falbany, burdele, etc etc etc)… Słowem – cała owa nibylandia retro…

I tutaj wreszcie trzeba przyznać: w swym gatunku to przynajmniej powieść jedna z lepszych. Wroński nie przesadza ani ze stylizacją, ani z grypserą. Ma bohatera twardego, niejednoznacznego, ot, wg niepokornej spuścizny Chandlera . I nawet całkiem akuratnie skrojoną – i ciekawie rozwiązaną! – intrygę. A jeszcze – i biorę tu pełną odpowiedzialność – kilka ujęć, które nerwem, emocją, wiarygodnością … z powodzeniem dorównują Markowi Krajewskiemu (solidny, finałowy pościg czy znakomita klamra bokserska!).

Komisarz Maciejewski, samotnik (choć od czasu do czasu przypomni sobie o niejakiej pielęgniarce Róży) i były pięściarz, na co dzień wygląda jak lump, w porywach jak alfons. Rzecz jasna na galanterię nie ma czasu wciąż zajęty policyjną pracą. Tym razem ginie skrajnie prawicowy dziennikarz Roman Binder (… za oknem harcerze wrzeszczą frazy „Maszeruje wojsko”, na brzuchu trupa krwawe „6-6-6”, w ustach odcięte genitalia). Opozycja, mafia, sataniści, komuniści, faszyści, gudłaje czy masoni…? Znów, wedle gatunku, przewiną się nam w tle bolączki i niepokoje lat 30., echa historycznych postaci (z Marszałkiem u schyłku…). Będą, bardzo dobrze rozpisani, pomocnicy policyjni komisarza, wredny Tomaszczyk, polityczny szpion z Urzędu Śledczego… Lecz faktycznie najbardziej zaskoczy pewne złamanie reguł w finale. Także znakomicie poprowadzony samochodowy pościg zakończony plastyczną, kinową palbą. Spięcia charakterów i bardzo istotne przewartościowanie sympatii… I boks, który przypomni steranym bohaterom młode, piękne lata… I młode ideały.

Szkoda, iż o tej, powiedzmy, „pokrajewskiej” szkole kryminału za każdym razem można rzec to samo (bohater, miasto, historyzm…), dodając jeszcze subiektywne wartościowanie… A najbardziej szkoda właśnie owych nieśmiałych prób oryginalnego ominięcia szablonu. To, czym (znów wracam, lecz warto!) uczynił Wroński motyw pięściarzy, przyjaciół od lat (Maciejewski i mecenas Lennert), jest warte lauru niewątpliwie. Co bardziej tłusty kąsek w tym samym jednak garnku… Mimo, że w swej kategorii kulinarnej jest jednym ze smaczniejszych  - i najlepszy bigos kiedyś brzydnie, moi mili…

 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Komisarz Maciejewski" Marcin Wroński

PRZECZYTAJ TAKŻE

NOWOŚĆ

Gliny z innej gliny, Marcin Wroński

Po jedenastu latach od premiery pierwszego lubelskiego kryminału dziesiąty tom wieńczy historyczne dzieło!

12 czerwca 2018

RECENZJA

Czas Herkulesów, Marcin Wroński

Marcin Wroński nurza czytelnika w przedwojennej małomiasteczkowej rzeczywistości niczym w błocie na placu budowy.

14 kwietnia 2017

NOWOŚĆ

Czas Herkulesów, Marcin Wroński

"Czas Herkulesów" to już ostatnia powieść w cyklu z komisarzem Maciejewskim, którego autorem jest Marcin Wroński, zdobywca Nagrody Wielkiego Kalibru. Tym razem wspólnie ...

11 kwietnia 2017

WYWIAD

Wywiad z Marcinem Wrońskim

Premiera Czasu Herkulesów, dziewiątej powieści Marcina Wrońskiego z cyklu o komisarzu Zydze Maciejewskim, już w tym tygodniu. Z tej okazji podpytaliśmy autora – ...

10 kwietnia 2017

NOWOŚĆ

Portret wisielca, Marcin Wroński

Mamy wspaniałą wiadomość dla fanów Zygi Maciejewskiego: niepokorny komisarz powróci już jutro!

17 maja 2016

RECENZJA

Kwestja krwi, Marcin Wroński

„Kwestja krwi” jest zdecydowanie lekturą lżejszą niż poprzednie powieści Marcina Wrońskiego, bardziej humorystyczną. Jednak czy lepszą? 

08 grudnia 2014

NOWOŚĆ

Kwestja krwi, Marcin Wroński

Komisarz Maciejewski powraca! "Kwestja krwi", najnowsza powieść laureata Nagrody Wielkiego Kalibru Marcina Wrońskiego, to czarny kryminał z romansem w tle. Książka ...

03 grudnia 2014

NOWOŚĆ

Haiti, Marcin Wroński

"Haiti" Marcina Wrońskiego to już szósta część cyklu z komisarzem Maciejewskim. Tym razem akcja powieści toczy się w dwu planach: w 1938 r. i 13 lat później, w ponurych ...

02 kwietnia 2014

RECENZJA

Pogrom w przyszły wtorek, Marcin Wroński

Bardzo to brutalna, wulgarna i przykra powieść. I choć w przypadku większości książek te określenia oznaczałyby, że lektura mi się nie podobała i nie zamierzam jej ...

06 września 2013

NOWOŚĆ

Pogrom w przyszły wtorek, Marcin Wroński: audiobook

"Pogrom w przyszły wtorek" Marcina Wrońskiego - piąty kryminał retro z komisarzem Maciejewskim - ukazał się miesiąc temu, ale już dziś do rąk czytelników trafia ...

10 kwietnia 2013

RECENZJA

A na imię jej będzie Aniela, Marcin Wroński

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że wybór na głównego bohatera Maciejewskiego – byłego boksera, samotnika, pijaka i niechluja, a przy tym doskonałego ...

28 września 2012

NOWOŚĆ

A na imię jej będzie Aniela, Marcin Wroński

Wydawnictwo W.A.B. wypuściło właśnie kryminał Marcina Wrońskiego "A na imię jej będzie Aniela"- czyli  trzeci tom przygód komisarza Maciejewskiego.

10 lutego 2011

RECENZJA

Officium Secretum. Pies Pański, Marcin Wroński

„Officium Secretum” jest czymś więcej niż polityczno-teologicznym thrillerem. Jest historią opowiadaną na pozór niechcący, przy okazji sensacyjnego wątku.  Jest ...

04 sierpnia 2010

RECENZJA

Kino Venus, Marcin Wroński

Krajewskiemu wyrósł groźny konkurent. Któż to taki? Marcin Wroński, piewca mroków i uroków przedwojennego Lublina.

30 stycznia 2009

NOWOŚĆ

Komisarz Maciejewski, Marcin Wroński

Kryminał retro z Lublinem w tle!

28 listopada 2007