Po drugim dniu Festiwalu jedno wiem na pewno, czytanie kryminałów Agathy Christie już nigdy nie będzie takie samo!
Siedem wykładów w ramach sesji naukowej zorganizowanej w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego i dwa w Mediatece otworzyły oczy na szczegóły pisarstwa Christie i zwróciły uwagę na to jak dopracowana jest to proza. Ciekawa jestem, czy autorka znając i stosując tak rozmaitą gamę zawoalowanych sugestii, rozmaitych trików i rekwizytów, czerpałaby przyjemność z czytania współczesnych kryminałów, czy też rozgryzłaby je w trymiga. Przypuszcza, że odpowiedź druga byłaby bliższa prawdy.
Dzięki wykładowcom można było spojrzeć na twórczość Christie pod naprawdę ciekawym kątem. Podróże, plotki, ogrody – to tylko część ważnych motywów, które przewijają się przez jej książki. Tam nawet nazwy roślin mają znaczenie i mogą stanowić wskazówkę niezbędną do rozwiązania zagadki, że o rekwizytach nie wspomnę. Nic tu nie dzieje się przypadkiem, na nic bez potrzeby narrator nie zwraca uwagi.
Temat rekwizytów i teatralizacji zbrodni dwukrotnie poruszyła prof. Violetta Wróblewska, za drugim razem znacząco rozwijając temat. Jako wielbicielka teatru, Agatha Christie do swych książek przemycała wątki z nim związane. Przedstawienia lubiła Miss Marple, na sztukę kryminalną zabrał Poirota nieoceniony Hasting , co nie skończyło się zresztą najlepiej. Pamiętajcie, że lekarzy nie zabiera się na sztuki o lekarzach, prawników o prawnikach, a detektywów na sztuki kryminalne, bo kręcić będą wąsem na liczne niedociągnięcia, których się dopatrzą.
Świat rekwizytów (niemych świadków zbrodni) okazał się o wiele ciekawszy niż się spodziewałam i mam nadzieję, że po spotkaniach z prof. Violettą Wróblewską zwrócę uwagę nie tylko na takie oczywistości jak hak nagle pojawiający się w pokoju, bo wiadomo, że na nim zawsze musi ktoś zawisnąć, ale i na drobiazgi. Znaczenie może mieć kapelusz, bucik z kokardką, jakość pończoch czy mosiężna figurka stojąca przy kominku.
Ta ostatnia pojawiła się także w wykładach prof. Anny Gemry, która sprawiła, że zgromadzeni na Sali zaczęli baczniej się sobie przyglądać. Cytując „Psychozę” Roberta Blocha oznajmiła, że nikt z nas nie jest tak naprawdę normalny i że jeśli nam się wydaje, że psychopatą będzie człowiek wyróżniający się w tłumie, że będzie to na przykład rudy, kulawy Chińczyk, to tkwimy w błędzie. Mordercą może być ktokolwiek. Ktoś kto ma odziedziczone predyspozycje lub kogo sytuacja zmusiła do takiego kroku. Ktoś kto wygląda zwyczajnie i być może siedzi na krześle obok. I wcale nie myśli o wykładzie…
Na szczęście obyło się bez ofiar zarówno w Mediatece jak i Operze Wrocławskiej, po której oprowadzała Nadia Szagdaj, pokazując grupie ciekawskich niedostępne na co dzień zakątki budynku (w tym miejsce gdzie pojawia się lokalny duch).
Tymczasem prof. Anna Gemra zgłębiała zagadnienie „dlaczego detektyw się nie żeni?”. Okazało się, że lektura twórczości Agathy Christie sama w sobie jest odpowiedzią na to pytania. Wszak w jej powieściach to bliscy najczęściej są mordercami, a zginąć można od ciosu przedmiotem codziennego użytku. Innym powodem częstej samotności śledczych jest fakt, że mało która druga połówka zniesie nocne wypady na miejsce zbrodni, albo przerwaną, długo wyczekiwaną wspólną kolację, bo akurat między daniem głównym a deserem nastąpił przełom w śledztwie. Ciężkie jest życie detektywa.
Z solidną dawką wiedzy na temat kryminałów Christie, udaliśmy się do Mleczarni. Tam, w półmroku, na krzesłach ułożonych w kręgu, zasiedli uczestnicy Mityngu AA (Anonimowych Autorów). Absolwenci Kryminalnych Warsztatów Literackich, których opowiadania znajdziecie w jeszcze pachnącym farbą drukarską zbiorze „Czas zbrodni”, mieli okazję wysłuchać swoich utworów w interpretacji Marty Mizuro, Marcina Wrońskiego i Mariusza Czubaja. Następnie świdrowani czujnym spojrzeniem Irka Grina, człowieka, bez którego MFK by nie istniał, usiłowali odpowiedzieć na pytanie: co dały im warsztaty kryminalne i dlaczego człowiek o nazwisku Szupryczyński nie zrobi kariery za granicą. Kameralna atmosfera, duża dawka humoru, rozmowa o pierogach i przecinkach, odnalezienie Polskiej Królowej Dialogu wśród uczestniczek spotkania – opowiedzieć się tego nie da, na takie zdarzenia trzeba przybyć i dobrze się bawić. A później zapisać na warsztaty, bo okazuje się, że są „na plus”.
Ukoronowaniem wieczoru było spotkanie z prof. Maciejem Szostakiem z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Wrocławskiego, który przybliżył zebranym dziedzinę kryminologii, dając do zrozumienia, że pole badawcze jest ogromne, pytań jest wiele, a odpowiedzi wciąż kryją się w mroku niewiedzy. Pewne jest chyba tylko to, dlaczego tak bardzo lubimy kryminały. Profesor opowiadał z prawdziwą pasją i pewnie mógłby to robić godzinami, a słuchaczy by mu nie zabrakło. Zwłaszcza, gdyby rozwinął temat sekt, który jest ogromnie interesujący.
Anna Rychlicka-Karbowska
Zdjęcia Max Pflegel