Autostopowicz, reż. Robert Harmon

Autor: Robert Ostaszewski
Data publikacji: 20 sierpnia 2008

Autostopowicz

Autor: Robert Harmon

Od czasu do czasu robię sobie “powtórki z rozrywki”, oglądając sprawdzone filmy sprzed lat. Okazuje się wtedy, że spora część z nich zestarzała się rozpaczliwie, niektóre jednak nadal pozostają - by tak rzec - świeże. I to właśnie przypadek Autostopowicza, nakręconego w roku 1986 przez Robert Harmona, z rewelacyjnym Rutgerem Hauerem w roli głównej. Właściwie obraz ten zyskał już miano nieomal klasycznego w swoim gatunku, doczekał się też remake’u w reżyserii Dave’a Meyersa.

Na pozór jest to zwyczajny thriller o ekscesach psychopatycznego mordercy, z hasłem przewodnim: strzeż się nieznajomych. Młody chłopak, Jim (w tej roli C. Thomas Howell), odprowadza samochód do Kalifornii, jedzie nocą, przysypia, zabiera więc autostopowicza, mając nadzieję, że rozmowa z nim pozwoli odpędzić senność. I tu zaczyna się jazda (dosłownie i w przenośni), bo John Ryder (Hauer) z miejsca daje się poznać jako psychopata, zapowiadający, że ma zamiar zabić Jima. Chłopakowi udaje się wyrzucić Johna z samochodu, co jednak wcale nie oznacza dla niego końca kłopotów. John podejmuje perwersyjną grę z Jimem, czyniąc go świadkiem swoich coraz okrutniejszych, makabrycznych mordów, a także w pewnym stopniu współodpowiedzialnym, próbuje też zrzucić na niego winę, więc koniec końców chłopak będzie zmuszony umykać nie tylko przed psychopatą, ale również policją. Jim rusza w drogę, po przebyciu której będzie już zupełnie innym człowiekiem, niż był wcześniej.

Jako się rzekło, akcja filmu oparta jest na sprawdzonych schematach, co sprawia, że w dużym stopniu jest przewidywalna, jednak obraz ma swój ciekawy, specyficzny klimat, pełen napięcia. Meyers tak zgrabnie prowadzi opowieść, że nawet sceny o łatwym do “przeczytania” zakończeniu trzymają w napięciu. Doskonale też gra sceneria, pustynne czy górzyste pustkowia środkowych Stanów, obskurne motele, parkingi tirów czy rozpadające się stacje benzynowe, niejako podkreślają osamotnienie i zagubienie głównego bohatera, zmuszonego do stawienia czoła psychopacie i bezskutecznie poszukującego odpowiedzi na pytanie: dlaczego akurat mi przytrafia się to wszystko.

Co warte uwagi - John Ryder jest całkowitą enigmą. Nie ma w Autostopowiczu ukochanego przez amerykańskich scenarzystów bredzenie o traumach z dzieciństwa, molestowaniu czy tatusiu, który był zbyt surowy dla synka. Wiadomo o nim tylko tyle, że nazywa się Ryder - przynajmniej tak przedstawia się Jimowi - bez mrugnięcia okiem morduje mężczyzn, kobiety oraz dzieci i że chce, aby ktoś go powstrzymał (jak to psychopata - tego już scenarzysta, Eric Red, nie mógł sobie darować) i wybiera w tym celu właśnie Jima. Świetnie wypada w tej roli Hauer, z swoimi bladoniebieskimi oczami bezlitosnego esesmana. Aktor nie szarżuje, gra bardzo oszczędnie, nie epatuje widza tanim demonizmem, jak niektórzy aktorzy grający psychopatów, na pozór wygląda i zachowuje się jak zwyczajny, nieco tylko ponad normę zmęczony życiem facet, co świetnie kontrastuje z jego bezlitosnymi mordami. I tu kolejny punkt dla Autostopowicza - Harmon raczej powstrzymuje się przed detalicznym filmowaniem krwawych jatek (prawdę powiedziawszy, inne to były czasy i nieco inne kino, jeszcze sprzed okresu panowania rozmaitych filmów w typie Piły).

Nie jest to wprawdzie film idealny, w niektórych momentach reżyser bardziej dba o budowanie napięcia i wywoływanie grozy niż o prawdopodobieństwo. Jakoś trudno mi uwierzyć, że uzbrojony jedynie nóż sprężynowy facet wchodzi do posterunku policji i szlachtuje trzech uzbrojonych po zęby stróżów prawa. Podobnie nieprawdopodobny jest motyw uwolnienia się Johna z więźniarki, w której pilnowany jest przez całą chmarę policjantów. Ale to jedynie drobne usterki tego - jak na mój gust - świetnego filmu.

 

Autostopowicz (The Hitcher)

Reżyser: Robert Harmon

Scenariusz: Eric Red

Zdjęcia: John Seale

Produkcja: USA

Czas trwania: 93 minuty

Rok produkcji: 1986

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Autostopowicz" Robert Harmon