Najemnik, reż. Don E. FauntLeRoy

Autor: Robert Ostaszewski
Data publikacji: 01 września 2008

Najemnik

Autor: Don E. FauntLeRoy

Każdy, kto pooglądał trochę filmów o ciężkiej i znojnej doli najemników, wie, że zwykle robi się je wedle tego samego schematu: oto akcja najemników, zorganizowana zwykle przez chciwych, złych ludzi, kończy się fiaskiem, giną najemni wojacy, a jeden z nich postanawia pomścić śmierć kolegów, doprowadzając - oczywiście - do krwawej jatki w ulubionej przez autorów filmów klasy B konwencji “ręka, noga, mózg na ścianie”. A jeżeli w filmie o najemnikach główną rolę gra Steven Seagal, to mamy pewne w jak w banku, że tych sprawdzonych i ogranych do znudzenia motywów będzie co niemiara - i tak właśnie jest w obrazie o wszystko mówiącym tytule Najemnik.

Tytułowy najemnik, czyli John Seegar (Seagal), swego czasu był bohaterem pierwszej wojny w Zatoce, potem zaczął sobie dorabiać, uczestnicząc w rozmaitych szemranych akcja wojskowych i zdobywając sobie opinię niezwykle skutecznego, ale przy tym nieprzewidywalnego i niesterowalnego (dowiadujemy się o tym już na początku filmu, który zrobiono wedle zasady “zero zaskoczeń”). Zostaje kolejny raz wciągnięty do przygotowywanej przez CIA akcji (choć to właściwie prywata jednego z szefów agencji), mającej na celu zdobycie wpływów w małym państewku na południowym krańcu Afryki, słynącym z kopalni diamentów. Akcja kończy się - jakżeby inaczej - katastrofą, ginie w niej jeden z przyjaciół Johna. Ten poprzysięga, że nie spocznie, dopóki nie załatwi wszystkich, którzy wystawili go do wiatru, co nie będzie łatwe, bo z jednej strony ściga go wredny człowiek z CIA, z drugiej - musi zmierzyć się z chciwym naganiaczem najemników, który szantażem zmusza Johna do karkołomnej operacji. Akcja coraz bardziej się komplikuje, a John musi prowadzić walkę na wiele frontów na tyle delikatnie, żeby nie doprowadzić do śmierci bliskich mu ludzi, którym obiecał opiekę i bezpieczeństwo. Nie popełnię chyba strasznej zbrodni (przypominam: “zero zaskoczeń”), jeśli zdradzę, że wszystko potoczy wedle planu Johna: źli ludzie zostaną ukarani, dobrzy - uratowani, a John przy okazji zarobi jeszcze okrągłą sumkę.

Z tego co wiem, Seagal ma sporą grupę fanów, co z jednej strony dziwi, bo aktor z niego żaden, we wszystkich filmach przez cały czas obnosi ten sam kamienny wyraz twarzy (styl zerowy ekspresji aktorskiej - chyba nadużywam w tym omówieniu słowa “zero”...), z drugiej - nie dziwi, bo sceny walki wręcz w wykonaniu tego aktora zazwyczaj wypadają bardzo efektownie. Chociaż akurat w Najemniku Seagal nie przesadza z prezentowaniem swoich umiejętności i właściwie tylko trzy razy spuszcza przeciwnikom łomot ręcznie (nie obyło się oczywiście bez zwyczajowej walki w toalecie i rozbijania głową umywali, pisuaru i lustra), co jak na średnią z poprzednich filmów tego aktora jest wynikiem słabym. Za to chętnie używa rozmaitej broni i skręca przeciwnikom karki. Koniec końców widz Najemnika otrzymuje zadowalający stos trupów, sporą ilość rozlanej krwi, wartką akcję w dosyć efektownej scenerii. Choć nie zabrakło w tym filmie scen całkowicie absurdalnych i nieprawdopodobnych, jak choćby ta, gdy Johnowi i jego partnerce udaje się wyjść z bankowego skarbca, mimo iż jedyne wyjście z niego obstawione jest przez dziesiątki uzbrojonych po zęby policjantów. Ale cóż, taki to i urok standardowych produkcji sensacyjnych klasy B.

Napisałem, że Najemnik został zrobiony wedle - posłużę się moją ulubioną formułą - zasady “zero zaskoczeń”. A jednak nie, jest coś, co mnie jednak zaskoczyło. Co takiego? Że jest to film wyprodukowany nie tylko przez USA i RPA, ale również - Arubę...

 

Najemnik (Mercenary for Justice), reż. Don E. FauntLeRoy

Scenariusz: Steve Collins

Zdjęcia: Don E. FauntLeRoy

Muzyka: Stephen Edwards , Scott Marcussen

Czas trwania: 91

Produkcja:  RPA , USA , Aruba

Rok produkcji: 2006

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Najemnik" Don E. FauntLeRoy