Dziecię boże, Cormac McCarthy

Autor: Robert Ostaszewski
Data publikacji: 08 kwietnia 2009

Dziecię boże

Autor: Cormac McCarthy
Wydawnictwo: Wydawnictwo

Powieść Cormaca McCarthy’ego Dziecię boże sytuuje się gdzieś na obrzeżach uniwersum kryminalno-sensacyjnego, ale za to w samym centrum wybornej prozy, więc choćby dlatego warto poświęcić jej uwagę. Wcale nie ma przesady w stwierdzeniu – wyczytałem to z okładki książki – że McCarthy uznawany jest za jednego z czterech najlepszych współczesnych pisarzy amerykańskich. Choć – zastrzegę – lektura książek autora Drogi może być doświadczeniem dotkliwym, bo Amerykanin tworzy prozę mroczną i na wskroś pesymistyczną.

W powstających w Stanach książkach i filmach postaci seryjnych zabójców jest na pęczki; rozmaitych – stereotypowych, dziwacznych, przerażających. Jednak McCarthy, jeśli chodzi o wymyślność kreacji tego rodzaju postaci, przebił – jak mi się zdaje - wszystkich. Głównym bohaterem powieści jest Lester Ballard, młody mężczyzna żyjący na głębokim marginesie społeczeństwa. Właściwie jedyne co ma to strzelba. Najpierw mieszka w opuszczonym, zdewastowanym domu a po pożarze w nim przenosi się do jaskini w górach. Samotny, sfrustrowany krąży bez większego celu po górach, bezdrożach, zapuszczonych polach, zaśmieconych obejściach; w przestrzeni amerykańskiego zadupia - nieprzyjaznej, pustej, zasypywanej śniegiem albo zalewanej deszczem (miejsce akcji powieści przypomina scenerię z filmu Fargo braci Coen). Jest po trosze wioskowym głupkiem, po trosze agresywnym psychopatą, którego początkowo jednak nikt nie odbiera nazbyt poważnie. Ot, jest traktowany przez nielicznych ludzi, z którymi się styka, jak nieobliczalny wariat, którego na wszelki wypadek lepiej omijać szerokim łukiem. Pewnego razu na leśnej drodze natyka się na zaparkowany samochód, w którym znajdują się ciała zmarłej pary. Zabiera ciało kobiety, traktując zmarłą, jak swoją dziewczynę (kupuje dla niej bielizną, sukienkę…). Śpi z trupem. Potem sam zaczyna zabijać ludzi napotkanych podczas włóczęgi po okolicy a ich ciała ukrywa w jaskini. Koniec końców zostaje zatrzymany przez policję, ale nie trafia do więzienia, tylko do psychiatryka.

Co w tym wyjątkowego, można by spytać? Przede wszystkim sposób w jaki McCarthy ukazuje Ballarda. Nie próbuje tłumaczyć jego morderczych skłonności traumatycznym dzieciństwem, zaburzonymi relacjami z ludźmi czy nieudaną socjalizacją. Właściwie – wcale nie tłumaczy. Przedstawia migawki z jego życie, jedynie od czasu do czasu rzucając uwagi w rodzaju, że był „niekochany, niechciany” albo że „prowadziła go zła gwiazda”, co i tak w gruncie rzeczy wyjaśnia niewiele. Im bardziej te migawki są przerażające, im sceny sugestywniejsze (co uwypukla jeszcze oszczędny, by nie rzec – surowy, ale precyzyjny, styl tej prozy), z tym większą natarczywością podczas lektury powieści nasuwają się pytania: co sprawia, że człowiek nagle zmienia się w krwiożerczą bestię? Czy to kwestia przypadku, czy też drzemiących w danym człowieku skłonności? Czy złym się jest, czy tylko się bywa? Dlaczego inni ludzie, zdając sobie sprawę z tego, że Ballard może być niebezpieczny, nie zrobili nic, aby go powstrzymać? McCarthy nie daje żadnych podpowiedzi. Podobnie jak zbrodnicza historia Ballarda pozostaje bez puenty (nie zostaje skazany), tak powieść nie zmierza ku wyrazistej konkluzji. Na pytania pojawiające się podczas lektury Dziecięcia bożego każdy musi próbować sobie sam.

 

Dziecię boże, Cormac McCarthy

Przełożyła: Anna Kołyszko

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009

Stron: 221

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Dziecię boże" Cormac McCarthy