Język i poetyka powieści przypominają trochę „Mistrza i Małgorzatę”, powieści Bakunina, mogą się też kojarzyć ze „Strażą nocną”, adaptacją filmową powieści Siergieja Łukjanienko w reżyserii Timura Bekmambetowa z 2004 roku. Charakterystyczną cechą rosyjskiej narracji jest umiejętność opowiadania o rzeczach niezwykłych, tajemniczych i magicznych w sposób najprostszy. Opowiadając kryminalną historię o magicznym napoju, jego odkrywcy – profesorze chemii, nieprzewidywalnym działaniu mikstury i o tym, jak każdy chce ją wykorzystać do swoich celów, Cziż unika atmosfery grozy i niesamowitości. Gdyby podobną fabułę chciał zrealizować któryś z Amerykanów, powstałby thriller na granicy z powieścią grozy. Cziż jednak w stu procentach panuje nad językiem, ironicznym, obrazowym, nasyconym czarnym humorem, i nie pozwala narracji oddalać się od gatunku. Dzięki temu książka pozostaje kryminałem - lekkim i zabawnym mimo wcale nielekkich treści.
Autor umieszcza akcję powieści w 1905 roku, w przededniu rewolucji. Mało tego: tworzy kryminał kontrfaktyczny, w którym przedstawia czytelnikowi alternatywne wyjaśnienie jej wybuchu. Główny bohater, Rodion Gregorijewicz Wanzarow, jest radcą kolegialnym, policjantem wydziału śledczego. Ma trzydziestkę na karku, żonę i dwie córeczki-bliźniaczki, świetnie rozpoczętą karierę i poczucie, że jedynym uzasadnieniem jego pracy jest poszukiwanie prawdy. Uważa przy tym, że prawda po prostu leży przed nim, a śledztwo nie doprowadza do jej odkrycia, ale do pozbycia się własnej ślepoty. Jako pracownik wydziału śledczego znajduje się pomiędzy młotem a kowadłem: między Ochraną a Oddziałem Specjalnym Policji, które walczą między sobą o wpływy w polityce. Wazarow polityką się nie zajmuje. Jego działka to śledztwa kryminalne. W ich prowadzeniu pomaga mu zastępca, pozbawiony poczucia humoru rotmistrz Dżurański, dawny kawalerzysta, oraz Lebiediew, kryminolog z zacięciem, pierwszy, który zaczął stosować botaniczną metodę chromatografii w kryminalistyce.
Cziż starannie portretuje Sankt Petersburg z początku dwudziestego wieku. Wazarow ma w domu telefon, najnowszy wynalazek, który jego kucharka nazywa „skrzyneczką”, a w odleglejsze miejsca, do których prowadzi do trop, jeździ saniami. Jest też pionierem daktyloskopii oraz zwolennikiem antropometrii, dzięki której schwytał kilku przestępców. Jednak ci, z którymi teraz ma do czynienia , są zbyt przebiegli, by dać się schwytać. Wanzarow ciągle jest o kilka kroków za tajemniczą kobietą w czarnej woalce, której uroda zapiera dech w piersiach wszystkim mężczyznom w zasięgu wzroku. Dwa ciała wcale nie pomagają mu w rozwiązaniu zagadki, a historie o boskim napoju, który pozwala spotkać się ze starożytnym bogiem Somą i stać się nadczłowiekiem jak Faust, prowadzą go do meliny miłośników opium. Tam, rzecz jasna, nie znajduje rozwiązania, chociaż udaje mu się schwytać jedną z podejrzanych. Co wcale nie rozjaśnia sytuacji.
Marta Stasiak
Boska trucizna, Anton Cziż
Przekład: Agnieszka Pukowska
Wydawnictwo Otwarte
Kraków 2010
Wydanie I
Stron: 361