Wywiad z Mariuszem Czubajem

Z Mariuszem Czubajem rozmawia Iza Grzelak

Za: literatura.gildia.pl

 

Iza Grzelak: Skąd się wzięła Pańska fascynacja kryminałami?

Mariusz Czubaj: Ponieważ wyczerpująca odpowiedź na to pytanie byłaby złożona i długawa, skupię  się na jednym wątku. W pewnym momencie odkryłem, że powieść kryminalna, zwłaszcza ta współczesna, jest świetnym komentarzem do rzeczywistości i potrafi mówić o świecie w sposób tak zajmujący, jak inne praktyki kultury popularnej – muzyka rockowa czy sport. Okazuje się, że taka na przykład całkiem prościutka powieść, jaką jest „Pierwsza krew” Davida Morrella, a więc opowieść o przygodach Johna Rambo, jest pasjonującym komentarzem do wojny w Wietnamie oraz nastrojów w Ameryce końca lat 60. Tego rodzaju niespodzianki, wywoływane przez kryminał, pojawiały się coraz częściej. W pewnym momencie zadałem sobie pytanie: czym tłumaczyć wysyp seryjnych morderców w kulturze amerykańskiej lat 90. zarówno w filmie, jak i literaturze? Jakie potrzeby zaspokajają takie postaci?  Po latach wróciłem do tej kwestii w książce „Biodra Elvisa Presleya”, w „Etnologu w Mieście Grzechu” piszę o tym raz jeszcze. I tak – prowadząc prywatne śledztwo – jako publicysta i antropolog kultury wnikałem w te literaturę, aż w końcu przeszedłem na ciemną stronę mocy i sam zacząłem pisać takie utwory. Miało być krótko, a i tak się rozgadałem…

I.G.: No właśnie, czym tłumaczyć wysyp seryjnych morderców w literaturze? Czy istnieje jakaś granica brutalności dopuszczalna w powieściach kryminalnych? Oczywiście, nie chodzi tutaj o granicę poza którą nie ma pozwolenia na twórczość, bo takie limesy w naszym świecie zdają się nie występować, ale raczej o granicę, po której drugiej stronie jest żenująca i męcząca farsa zamiast brutalnej, bo brutalnej, ale jednak rozrywki.

M. Cz.: Seryjni mordercy co najmniej z dwóch powodów są bohaterami ogniskującymi uwagę. Po pierwsze – seryjność ich działań jest, sama w sobie, doskonałym wytłumaczeniem łańcucha powieściowych zbrodni. Po wtóre –  jako potwory w ludzkiej skórze – służą testowaniu granic, do jakich może posunąć się wyobraźnia w aranżowaniu kolejnych zabójstw. W dziejach literatury kryminalnej wskazać można przypadki, które są takimi momentami przesilenia. Z pewnością należy do nich „American Psycho” Ellisa, także – powieści szkockiej pisarki Val McDermid, przy której inni twórcy to niemal autorzy niewinnych dobranocek. Świetny historyk kryminału Stephen Knight uważa nawet, że powieściowa przemoc jest kryterium wyróżniającym jeden ze współczesnych podgatunków tej literatury. A co do granic – pełna zgoda: jak śmierć potrafi być obsceniczna, jak obsceniczna jest miłość (w pewnych realizacjach romansu), tak również przemoc podlega takiemu przesileniu, po którym jest trudna do przyjęcia.

Ciąg dalszy wywiadu tutaj 

 

O książce: 

„Etnolog w Mieście Grzechu” to wyjątkowa i pasjonująca opowieść o literaturze kryminalnej napisana z perspektywy wybitnego antropologa i poczytnego autora kryminałów, pokazująca, jak wspaniałym źródłem wiedzy o świecie jest powieść kryminalna.

Czytelnicy kryminałów znajdą tu informacje o swoich ulubionych tekstach podane w sposób, jakiego się nie spodziewają. Badacze kultury i literatury zachwycą się podjęciem tematu rzadko obecnego w rozważaniach akademickich i sposobem jego ujęcia. Wszyscy zaś dadzą się porwać niezwykłemu talentowi pisarskiemu Mariusza Czubaja.

Mariusz Czubaj
Etnolog w Mieście Grzechu. Powieść kryminalna jako świadectwo antropologiczne
Wydawnictwo Oficynka
Lipiec 2010
Ilość stron: 360