Magazyn "Śledczy", nr 1

Autor: Marta Łysek
Data publikacji: 19 sierpnia 2010

Sensacyjny "Śledczy"

Pod koniec lipca weszło do kiosków nowe czasopismo. „Śledczy” to dwumiesięcznik wydawany pod marką „Focus” przez Wydawnictwo G+J. Wydawca określa magazyn jako „nowe pismo reportersko-śledcze”. Redaktorem naczelnym został Artur Górski.

Wydawca kusi czytelników dużymi dziennikarskimi nazwiskami: w premierowym numerze pojawiają się teksty mi.in Piotra Pytlakowskiego (współautora „Alfabetu mafii” czy książki o kulisach sprawy Olewnika), Wojciecha Sumlińskiego (autora książki o zabójstwie Popiełuszki oraz licznych materiałów o WSI), Ewy Ornackiej (drugiej współautorki „Alfabetu mafii) czy Bogusława Wołoszańskiego (autora mi.in. Honoru żołnierza).  Felietonistą „Śledczego” jest Dariusz Loranty, były policyjny negocjator.

Zdecydowanym plusem magazynu jest to, że większość artykułów nie ogranicza się do dwóch stron. Specyfiką tekstów śledczych jest właśnie ich długość, która wynika z konieczności zarysowania tła i logicznego udowadniania tezy stawianej przez autora. Dzięki temu czytelnik nie gubi się w trakcie lektury, a autor nie ryzykuje, że zostanie źle zrozumiany. Stustronicowa gazeta dzieli się na osiem działów. Największe to „Kraj” i „Świat”. W krajowym dziale przeczytamy o związkach przestępczości i polityki: historię szefa wołomińskiego gangu. Jest tu też porównanie porwania Krzysztofa Olewnika  z porwaniem córki innego z mięsnych potentatów, Eweliny B., oraz krótkie historie kobiet polskich mafiosów. W kryminalnych wiadomościach ze świata – artykuły o rosyjskiej i litewskiej mafii oraz zdjęcia z sekcji Kennedy’ego z komentarzem Bogusława Wołoszańskiego.  Połączeniem tych dwóch działów jest „Archiwum”. Bardzo „focusowy” dział „Nauka” jest tym razem szczuplutki, mniejszy od działu kulturalnego o kokieteryjnej nazwie „Gangsta-pop”. Magazyn otwiera raport o pochodzeniu polskiej mafii autorstwa Wojciecha Sumlińskiego, a zamyka felieton Dariusza Lorantego.

Wydawca obstawił dwa konie i oprócz nazwisk, które są gwarancją dobrych artykułów, postarał się o zdjęcia. I „Śledczy” jest bogato ilustrowany zdjęciami, w przeważającej większości archiwalnymi i w części dość drastycznymi, przedstawiającymi spalone wraki czy zakrwawione ciała. W całym numerze, oprócz zdjęć ilustrujących poszczególne artykuły, są dwa duże zestawy fotografii: „Zoom” na początku i „Przegląd” na końcu.

Ponieważ „Śledczy” jest wydaniem specjalnym „Focusa”, nie dziwi fakt, że jest pełen ciekawostek, jak choćby zdjęć broni używanej podczas słynnych zamachów czy krótkich historycznych komentarzy – rzetelnie przygotowywanych. Dobrym znakiem jest też próba obiektywności – autorzy tekstów śledczych mają różne przekonania, dzięki czemu magazyn jest w pewnej równowadze. „Na łamach "Śledczego" będziemy przypominali o zapomnianych i niewyjaśnionych dochodzeniach” – obiecuje redakcja, i faktycznie: teksty są raczej historyczne niż ujawniające bieżące afery ze styku polityki i przestępczości. Zapewnia to swego rodzaju komfort psychiczny zarówno wydawcy, który nie naraża się na procesy, jak i czytelnikowi, który ma szanse dowiedzieć się wreszcie, o co chodziło w kolejnych polskich aferach ostatnich lat (światowe były jak dotąd częściej omawiane) – a jest to, jak by nie patrzeć,  wiedza istotna dla każdego obywatela.

Minusem natomiast – zwłaszcza dla tych czytelników, którzy podtytuł „nowe pismo reportersko-śledcze” wzięli na poważnie, jest „sensacyjny” język części artykułów. Zabieg ten jest zrozumiały, ponieważ nie ma tak naprawdę nic nudniejszego od długich reportaży śledczych, które powinny zostać opatrzone przypisami, by mniej zorientowany w sytuacji politycznej Polski i świata w ostatnich kilkudziesięciu latach mógł je bez trudu zrozumieć. Do magazynu pasowałby jednak bardziej przydomek pisma kryminalno-sensacyjnego, robionego z historycznym zacięciem. Jako że pierwszy numer zawiera te poważniejsze i mniej poważne teksty, każdy znajdzie coś dla siebie – o ile jest tematyką prawdziwej zbrodni, afer i skandali zainteresowany.

Marta Stasiak





Udostępnij