Rudy historyk, ojciec bliźniaków
Kryminalny debiut Wiktora Hagena to zdecydowanie debiut z rozmachem. Na czterysta siedemdziesiąt stron. Takie czterysta siedemdziesiąt stron, że po przeczytaniu ostatniej żałujemy, że to koniec.
Na ten rozmach składa się kilka rzeczy.
Pierwsza – to sposób, w jaki Hagen tworzy swojego bohatera: komisarza Roberta Nemhausera. Który nie jest rozwiedzionym, zaniedbanym facetem po czterdziestce, pijącym za dużo, ani supergliną, który w lot rozwiązuje wszystkie sprawy, odpalając papierosa od papierosa. Ma lat trzydzieści sześć, rozsądną żonę, czteroletnich bliźniaków z charakterkiem, kłopoty z przedszkolanką, rude loki, a z wykształcenia jest historykiem. Policjantem natomiast jest z romantyzmu, i chociaż zupełnie nie pasuje do niezbyt inteligenckiego środowiska stołecznej policji, pełnej osiłków, którzy załatwiają oporne sprawy pięścią, karierowiczów, którzy po polityczno-medialnych stopniach chcą piąć się w górę i tajemniczych wielkich graczy, którzy stoją za śledztwami jak właściciele teatrzyku marionetek – nie odchodzi z pracy.
Dobrze robi Nemhauserowi to, że nie jest postacią kryształową. Dorabia na czarno jako weekendowy szef kuchni, nagina przepisy drogowe, załatwia porachunki przy pomocy bardzo przekonywujących obywateli Ukrainy, a jego żona Paula pisze prace dyplomowe na zamówienie. Takie czasy – i taki bohater, chciałoby się rzec, i dzięki temu zabiegowi komisarz jest postacią z krwi i kości. W domu partnerem Nemhausera jest jego żona, a w pracy – Mario, starszy o sześć lat, potężnej postury, traktujący przemoc jako podstawowe narzędzie działania policjanta. Kiedy wali pięścią w stół (lub podnosi delikwenta za fraki) – podejrzani nagle przypominają sobie wszystkie szczegóły przestępstwa, a Nemhauser po cichu zazdrości Mariowi tego specyficznego daru przekonywania. Trzeba przyznać, że w duecie są naprawdę dobrzy – nawet, gdy ktoś zaczyna mieszać w śledztwie.
Druga sprawa to miejskie tło kryminalnych spraw, czyli współczesna Warszawa. Hagen nie boi się jej sportretować, a portret jest udany: mamy więc kryminał wspomagany realistycznym political fiction. Najprzyjemniejsze jest jednak to, że autor nie próbuje nieznacznie kibicować (wzorem Szwedów) jednej z opcji, ale przygląda się polityczno-medialnej machinie jak wielkiej dżungli, w której nic nie jest oczywiste, a ledwo widoczne ścieżki prowadzą w zupełnie inne miejsce, niż się człowiek spodziewał. Polityczne, dziennikarskie i artystyczne ambicje sprowadzają się do pieniędzy – a nowe elity, które wyrosły w przekonaniu o nietykalności zapewnianej przez pieniądze i znajomości to właśnie tytułowa „granatowa krew” - już nie arystokratycznie błękitna.
Autor opowiada nam kolejną historię z gatunku tych, które już znamy z telewizji, Internetu i tabloidów. Skonfrontowanie historii, która bez problemów mogłaby się wydarzyć w przyszłym miesiącu, ze zwykłym człowiekiem, którym jest Nemhauser, wychodzi tu bardzo dobrze. Jest też przy okazji potwierdzeniem teorii, że za nami czasy herosów, którzy mogli wszystko; że nie tylko w kinie, ale również w kryminale nie ma już miejsca na superśledczych, którzy bez zadyszki zwyciężają wszystkie przeciwności losu. Że mamy czasy „zwykłych bohaterów”, z za niską pensją, rozbrykanymi dziećmi, borykających się z rzeczywistością.
Rozmach towarzyszy też budowaniu fabuły. Nemhauser z różnych – mniej lub bardziej irytujących go względów – prowadzi kilka śledztw. A one, jak w każdym dobrym kryminale bywa, zaczynają łączyć się w jedno duże. Ile razy jednak czytelnik zaczyna się domyślać rozwiązania, autor umyka w bok, w miejsce, z którego widać, że jednak chodzi o coś innego. Kolejne morderstwa nie są tylko stereotypowym potwierdzaniem modnego ostatnio schematu seryjnego mordercy. Każde odsłania poza tym kolejny kawałek politycznej dżungli układów, w której nie jest łatwo odnaleźć właściwy trop. Fabuła się nam rozrasta - ale nie nuży.
Ostatnia rzecz – i być może nawet najważniejsza – to styl, którym posługuje się Hagen. Bo można już tutaj mówić o stylu, chociaż to dopiero pierwsza powieść autora. Zwięzły, ale nie nazbyt lakoniczny język, ironiczne, ale bez przesady poczucie humoru, narracyjnie bez zarzutu, przez co czytelnik nie ma wrażenia podskakiwania na fabularnych wybojach. Wydawca zapowiedział już kolejny tom przygód Nemhausera. Oby tak dalej.
Granatowa krew
Wiktor Hagen
Wydawnictwo W.A.B.
Mroczna Seria
Warszawa 2010
Ilość stron: 470
Udostępnij
Sprawdź, gdzie kupić "Granatowa krew" Wiktor Hagen
Niestety nie znaleźliśmy obecnie żadnych ofert kupna tej książki.