„Grobowa cisza” jest czwartą z kolei powieścią islandzkiego autora z Erlendurem Sveinssonem jako głównym bohaterem. Po przeczytaniu „W bagnie”, pozycji wyjątkowo mocnej, mrocznej i ponurej, przeskoczyłam od razu do nieco słabszego „Głosu”, opuszczając „Grobową ciszę”, przez co umknęły mi niektóre wydarzenia z życia bohaterów. Naturalnie niewesołe wydarzenia, gdyż powieści Indriđasona należą do wyjątkowo ponurych. Teraz nadszedł czas, by ten brak nadrobić.
Na nowo wybudowanym osiedlu, w rozkopanej ziemi, dziecko znajduje kość. Okazuje się, że kość jest ludzka i mogła przeleżeć w ziemi nawet kilkadziesiąt lat. Nie wiadomo, czy należała do kobiety, czy do mężczyzny. Archeologiczne prace nad odkopaniem całego szkieletu posuwają się powoli, tymczasem Erlendur i jego zastępcy Sigurdur Oli i Elinborg starają się dowiedzieć, kto na tym terenie mieszkał przed laty. Trop prowadzi do pewnego kupca i jego narzeczonej, która podobno utonęła. Jeden ze świadków, leżący na łożu śmierci starzec, wspomina też coś o „krzywej kobiecie”. Drugi wątek powieści dotyczy smutnych, tajemniczych i tragicznych losów pewnej rodziny, która w czasie wojny zamieszkiwała tereny, gdzie znaleziono kości. Ojciec rodziny w okrutny sposób znęcał się nad żoną i dziećmi. Trzeci wątek rozgrywa się wokół relacji Erlendura z córką. Eva Lind pomimo ciąży znowu wpada w narkotykowy ciąg. Traci dziecko i leży w śpiączce. Erlendur stara się spędzać w szpitalu jak najwięcej czasu i po raz kolejny musi zmierzyć się z nieszczęściem, jakie według siebie sprowadził na najbliższych.
Czasami, gdy czytam powieści Indriđasona i Yrsy Sigurđardóttir, odnoszę wrażenie, że czytam o dwóch zupełnie innych krajach i grupach ludzi o odmiennej mentalności, a nie o jednej małej wyspie i jej mieszkańcach. Owszem, powieści islandzkiej autorki też podejmują smutną, trudną i ponurą tematykę, którą tak sobie ukochali autorzy z tych rejonów, i często nawiązują do wydarzeń z mrocznej przeszłości, ale u niej bohaterka, pomimo zwykłych, codziennych problemów, jest osobą szczęśliwą, wesołą i zadowoloną ze swojego życia. Otacza ją może czasami irytująca, ale jednak kochająca się rodzina, która stanowi ukojenie i ucieczkę od ciężkiego śledztwa i tragicznych losów ludzi, z którymi dochodzenie styka Thorę. U jej rodaka po piórze natomiast nie ma tego wytchnienia. Erlendur jest człowiekiem samotnym i głęboko nieszczęśliwym, który ostatkiem sił, desperacko próbuje pozbierać tę odrobinę rodziny w postaci córki, która mu została. I po ciężkim dniu pracy nie ma co liczyć, że znajdzie ukojenie. Powrót do domu nie jest powrotem do bezpiecznej niszy. Po zakończeniu pracy musi się zmierzyć z osobistymi problemami, błędami, które popełnił i swoją przeszłością, która nie daje mu spokoju.
W powieści Indriđasona jest wszystko to, co najlepsze i najbardziej pociągające u skandynawskich autorów, czyli tak zwany mocny zestaw gwarantujący sukces: interesujący bohaterowie, mroczna tajemnica z przeszłości i ponury klimat. „Grobowa cisza” dźwięczy w uszach i wciąga równie mocno jak „W bagnie”.
Jeśli szukacie udanej powieści z dreszczykiem, niewymagającej, ale i niebędącej tylko lekką, niezobowiązującą rozrywką, sięgnijcie po „Ciemną rzekę”.
29 maja 2017
O Arnaldurze Indriðasonie zwykło się mówić „islandzki Henning Mankell”. Wielbicielom powieści szwedzkiego autora jego twórczość powinna więc ...
06 listopada 2014
Od wczoraj na księgarnianych półkach można znaleźć "Jezioro" - szóstą (a w Polsce czwartą) część przygód Erlendura Sveinssona, których autorem jest Islandczyk ...
06 września 2012