Teatralne inspiracje w kryminałach Agathy Christie, Gaja Grzegorzewska

Teatralne inspiracje w kryminałach Agathy Christie

(druga część wykładu na temat literackich odwołań w prozie Agathy Christie)

Uwielbiała teatr. Bardzo wysoko ceniła zwłaszcza Szekspira; odwołań do jego utworów jest w jej powieściach najwięcej. Pojawiają się w co najmniej czternastu książkach. Czasami, jak w przypadku „Pory przypływu”, tytuł kryminału jest zaczerpnięty z którejś ze sztuk. Tu akurat jest to tragedia „Juliusz Cezar”, a dokładnie mowa Brutusa w akcie IV:

W zabiegach ludzkich jest przypływ i odpływ:
Pora przypływu stosownie schwytana
Wiedzie do szczęścia; kto oną opuszcza,
Ten podróż życia po mieliznach z biedą
Musi odbywać. Myśmy teraz właśnie
Na tak wezbrane wypłynęli morze:
Trzeba nam z fali przyjaznej korzystać,
Inaczej okręt nasz zatonie.

Trzeba przyznać, że bohaterowie „Pory przypływu” korzystają z przyjaznej fali przypływu, czyli sprzyjającemu ich zamysłom momentowi. Nie prowadzi ich to jednak wcale do szczęścia, a raczej do zguby.

Bohaterowie Christie swobodnie przerzucają się cytatami czy aluzjami do sztuk Szekspira. W „Tragedii w trzech aktach” podczas przyjęcia pan Satterthwaite słyszy, jak panna Hermiona mówi do swojego towarzysza, że jest nierzetelnym Shylockiem, nawiązując do „Kupca weneckiego”. Dopiero po usłyszeniu tych słów pan Satterthwaite przygląda się lepiej młodemu człowiekowi i zauważa, że ten jest Żydem.

Angela z „Pięciu małych świnek”, idąc przez ogród, powtarza w upojeniu fragment z Szekspira: ...pod szkliwem toni, zielonej, przejrzystej... Jest zafascynowana pięknem tych słów, które doskonale odzwierciedlają szczęśliwy i beztroski stan, w jakim znajduje się bohaterka. Nie wie, że właśnie zbliża się kres jej dzieciństwa i już niedługo będzie z niedowierzaniem powtarzać inne, bardziej przyziemne słowa.  W tej samej powieści stary prawnik rodziny Crale’ów, mając trudność z opisem młodości, również ucieka się do cytatów z Szekspira.

Inspiracją dla „Tajemnicy bladego konia” była natomiast tragedia „Makbet”. A dokładnie postaci trzech wiedźm, które pojawiają się w akcie pierwszym, w scenie pierwszej. Bohaterowie dyskutują o tym, jak bardzo pretensjonalnie są zwykle przedstawiane w teatrze te wiedźmy. Jeden z nich sugeruje, że o wiele straszniejsze byłoby, gdyby zasugerować, że to zwykłe, wiejskie kobiety. Wsiowe czarownice, którymi rodzice straszą dzieci, pozornie niegroźne, przeciętnie wyglądające kobiety, czyniące rzeczywiste zło. I takie właśnie postaci pojawią się w książce. Trzy wiejskie kobiety, mieszkające w starym domu, niegdyś gospodzie „Blady Koń” (nazwa, naturalnie znacząca dla całej powieści, pochodzi z Apokalipsy św. Jana). Kobiety twierdzą, że potrafią zabijać na odległość, nie kontaktując się z przyszłą ofiarą. I tak się właśnie, przynajmniej pozornie, dzieje. Główny bohater Mark Easterbrook i jego przyjaciółka Hermia (imię bohaterki pochodzi ze „Snu nocy letniej” Szekspira) muszą rozwiązać tę zagadkę. Czy za tajemniczymi zgonami stoi ktoś, kto wykorzystuje trzy niegroźne wariatki, czy może sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, a to, co się dzieje przed ich oczami, to w istocie sprytna inscenizacja prawdziwego reżysera zbrodni?

W „Uśpionym morderstwie” kluczowym motywem okazuje się natomiast fragment sztuki Johna Webstera „Księżna d’Amalfi”. Główna bohaterka kryminału, Gwenda, ogląda tę sztukę w teatrze. Gdy aktor grający brata księżnej wypowiada słowa: Twarz jej zakryjcie. W oczach mi się mąci. Młodo umarła, Gwenda dostaje ataku histerii. Ten wers działa niczym katalizator, przywołując tragiczne, wyparte wspomnienia z dzieciństwa. Młoda kobieta jest pewna, że te właśnie słowa wypowiedział morderca nad trupem wiele lat wcześniej. Dlaczego właśnie te, tego oczywiście nie mogę zdradzić, by nie psuć przyjemności tym, którzy nie czytali tej powieści. I znowu w tym przypadku znaczenie ma nie tylko ten konkretny, przywołany przez Christie fragment sztuki, ale również cała jej treść i relacje między bohaterami Webstera. Oczywiście Christie tak manipuluje informacjami, że nie zauważamy oczywistej analogii pomiędzy sztuką a tajemnicą morderstwa sprzed lat. A od początku rozwiązanie mamy podane na tacy – pod warunkiem, że znamy tematykę „Księżnej d’Amalfi” i potrafimy spojrzeć na nią pod odpowiednim kątem.

Christie jest autorką kilku sztuk teatralnych, z czego najbardziej znana to „Pułapka na myszy”. Ale jej fascynacja teatrem objawia się też na inne sposoby. Bywa, że wręcz bawi się teatralną konwencją, jak w „Tragedii z trzech aktach”. Struktura tego kryminału przypomina sztukę teatralną. Na początku mamy wypisanych bohaterów z podziałem na role: reżyser, asystenci, kostiumy, światło (które rzuca naturalnie Hercules Poirot). Całość została podzielona na trzy akty, a nad rozwojem akcji pieczę sprawuje reżyser zbrodni.

Podobnie jak u Szekspira, w kryminałach angielskiej autorki bardzo często pojawiają się motywy przebieranek, podszywania się jednej osoby pod drugą, a także wykorzystanie złudzeń wzrokowych i inscenizacji teatralnych przygotowanych przez zabójców, by zmylić uczestników zdarzeń, a przy okazji czytelników. Takie inscenizacje pojawiają się w powieściach „Strzały w Stonygates”, „Śmierć lorda Edgware’a”, „Zło, które żyje pod słońcem”, „Po pogrzebie” i w całej masie opowiadań.

Pisarka często wykorzystywała też prosty fakt, że nikt nie zwraca uwagi na służbę czy kelnerów i łatwo się za nich przebrać, jeśli ma się wystarczający tupet i trochę aktorskich zdolności. Ten motyw występuje w co najmniej trzech opowiadaniach i kilku powieściach. Nie zdradzę jednak których, bo to popsułoby czytelnikom zabawę.

Wielokrotnie pojawiają się w jej utworach bale kostiumowe i maskarady, gdzie sprytni mordercy mają idealne pole do popisu, zmieniając kostiumy i nakładając maski. Tak dzieje się w opowiadaniach: „Morderstwo na balu zwycięstwa” i „Martwy Arlekin”.

Christie bardzo lubiła motyw maski. Czasami maska była symboliczna, gdy była nią niewinna twarz, kryjąca robaczywe wnętrze. A czasami dosłowna, jak w zbiorze opowiadań „Tajemniczy Pan Quin”. Bohaterem jest pojawiający się w kluczowych momentach Harley Qiun, którego nazwisko jest oczywistą grą słów. Pojawia się on zawsze jakby znikąd i siada w takim miejscu, że zebrani ulegają optycznemu złudzeniu, iż właśnie nałożył na twarz maskę; gra świateł sprawia, że wygląda, jakby miał na sobie wielokolorowy kostium Arlekina: Na progu stał jakiś mężczyzna, wysoki i smukły. Witraż nad drzwiami sprawił, że panu Satterthwaite’owi wydawało się, iż ubrany jest we wszystkie kolory tęczy.

Arlekin jest najważniejszą postacią commedia dell’arte, czyli włoskiej komedii ludowej powstałej w XVI wieku, opartej na pantomimie, improwizacji i błazenadzie. Komedie te charakteryzowały się powtarzalnością postaci – typów reprezentujących konkretne cechy. Najważniejsze typowe postaci zwane maskami to: dwóch starców – Pantalone i Dottore, dwóch służących – Arlekin i Brighella, pokojówka Kolombina i Kapitan. Arlekin we wczesnych przedstawieniach jest żebrakiem odzianym w łachy, w późniejszych nosi kraciasty kostium i czarną maskę. I tak najczęściej przedstawiany jest do dziś. We włoskiej wersji jego maska to połączenie głupoty i sprytu, co symbolizuje jego naturę, gdyż Arlekin równie łatwo może być oszukiwany, jak i być oszukującym. We Francji natomiast (od XVI wieku) Arlekin jest wykwintny, inteligentny, z eleganckimi manierami i ciętym językiem. Ciężko właściwie dociec, dlaczego to tę maskę autorka wybrała na bohatera. Uczyniła  jednak Harleya Quina równocześnie postacią tragiczną i nieco straszną.

Tytuły opowiadań z tym bohaterem też nawiązują do commedia dell’arte – na przykład: „W gospodzie pod Dzwonkiem i Błazeńskim strojem”  czy „Aleja Arlekina”. Harley Quin działa niczym katalizator na detektywa-amatora pana Satterthwaite’a, pomagając mu rozwiązywać kolejne zagadki. Opowiadania są zamkniętymi całościami, ale każde kolejne jest coraz bardziej niepokojące, a pan  Satterthwaite zaczyna sobie uświadamiać, że jego przyjaciel nie należy do tego świata, że nie przypadkiem pojawia się przy okazji zbrodni, lecz występuje w imieniu umarłych szukających sprawiedliwości. Ten zbiór opowiadań należy do dzieł na pograniczu kryminału i opowieści grozy.

Maski z commedia dell’arte odgrywają też kluczową rolę w kilku opowiadaniach, chociażby w „Morderstwie na balu zwycięstwa”, gdzie wszyscy bohaterowie przebierają się za jej postaci, a to, kto nosił jaki kostium, pomaga Poirotowi znaleźć mordercę.

Christie ceniła również współczesnych sobie autorów, takich jak William Somerset Maugham. I tak na przykład znajomość sztuki „Smithie” pomogła pannie Marple rozwiązać zagadkę w opowiadaniu „Zdarzenie w bungalowie” ze zbioru  opowiadań „Trzynaście zagadek”. Panna Marple zauważa przy okazji, że wszystkie sztuki brytyjskiego dramaturga są bardzo mądre.


W następnym odcinku – dziecięce rymowanki.

 

Gaja Grzegorzewska