Nie dla każdego, Gaja Grzegorzewska

Nie dla każdego

Bardzo często słyszę od różnych osób pytanie, jaki kryminał bym poleciła. Owszem, mam taki swój zestaw hitów, który rekomenduję na szybko, bez wahania. Sprawa komplikuje się jednak, jeśli prośba jest bardziej precyzyjna i dotyczy kryminałów: najlepszych na wakacje albo na czas rekonwalescencji, lub dla mamy, dla taty, dla brata, dla szefa erudyty, dla ciotki klotki, dla przyjaciela sadysty... Wtedy muszę do tematu podejść z większym namysłem, bo nie wszystko się nadaję dla każdego i na każdą okazję.

Weźmy taki kryminał wakacyjny. Wydaje się, że wakacje to czas, kiedy kryminały można połykać na tony, jeden za drugim. Ot tak, po prostu. Nic bardziej mylnego. Jakiś czas temu, siedząc na rozgrzanym balkonie w pełnym słońcu, czytałam „Lodową kąpiel” Kjella Oli Dahla. Zły pomysł. Myślę, że w zimowy wieczór ta powieść dostarczyłaby mi dwa razy więcej przyjemności. Lato to natomiast doskonała pora, by zrelaksować się w hamaku na przykład przy „Drżącej ręce fałszerza” Patricii Highsmith, „Małym, złotym pierścionku” Dahla, „Złym” Leopolda Tyrmanda, „Spotkaniu w Bagdadzie” Agathy Christie albo „Nie dla kobiety” P.D. James.

Mama wielokrotnie powtarzała mi: pisz tak, żeby córka mogła ojcu kupić twoją książkę na imieniny. Czyli właściwie jak? Mój własny ojciec ceni sobie najbardziej klasykę w wykonaniu na przykład Arthura Conan Doyle’a lub Raymonda Chandlera. Gdy sprezentowałam mu pod choinkę „Księgę wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa” Arthura Conan Doyle’a, zabrał się za czytanie jeszcze tego samego wieczoru! Chociaż znał te zagadki na pamięć. Był również całkiem zadowolony, gdy dostał Dennisa Lehane’a, który dla mnie jest w dużym stopniu kontynuatorem czarnego kryminału spod znaku Chandlera i Hammetta. Ojcu na pewno można bez obaw wręczyć zestaw kryminałów Jo Nesbø, Jeffery’ego Deavera, Stefána Mániego, Sebastiana Fitzka, Zygmunta Miłoszewskiego, Marcina Wrońskiego, Mariusza Czubaja, Harlana Cobena, Jensa Lapidusa, Stiega Larssona, Iana Rankina, Jamesa Lee Burke’a... Czyli mamy tu całkiem spory wybór.

Tak, z ojcem nie powinno być problemu. Ale co z ciotką klotką? Co z szefem erudytą? I co, do diaska, z przyjacielem sadystą??? To znacznie bardziej skomplikowana sprawa. Muszę się nad tym poważnie zastanowić.

Gaja Grzegorzewska