Wywiad z Mirosławem Salskim

Wywiad z Mirosławem Salskim

W najnowszym numerze miesięcznika "Policja 997" znajdziecie wywiad z Mirosławem Salskim - dziennikarzem telewizyjnym i autorem kilku kryminałów, między innymi wydanego w tym roku "Wielbłąda przy bramie".

Redakcja: Na początek bardzo banalne pytanie: dlaczego dziennikarz telewizyjny i wykładowca akademicki bierze się za pisanie książek? I dlaczego akurat są to (w przewadze) kryminały?

Mirosław Salski: Przed laty, kiedy jeszcze pracowałem w TVP Szczecin, zostałem tzw. redaktorem programująco-zamawiającym. To spowodowało, że nie bardzo mogłem spełniać się jako realizator moich ulubionych telewizyjnych form dokumentalnych, bo przecież nie mogłem sam sobie zlecać pracy. Żeby zatem do końca nie zurzędniczeć, zabrałem się za pisanie. Najpierw opowiadań, co zaowocowało w roku 2000 "Latem oszustów", a potem przez kilka lat próbowałem dłuższych form. Wreszcie w 2005 roku jedną z nich odważyłem się pokazać i wysłałem jako powieść na konkurs Wydawnictwa Bellona. Drugie miejsce nie przyniosło jednak publikacji, więc próbowałem dalej. Wymyśliłem sobie wówczas złodzieja dzieł sztuki, któremu przypisałem praktycznie wszystkie większe kradzieże w Polsce, począwszy od Zdjęcia z krzyża Rubensa, skradzionego z katedry w Kaliszu w 1973 roku. Ten kryminał miał tytuł "Muzeum falsyfikatów" i ukazał w 2008 roku. W tym samym roku ukończyłem kolejną ze swoich „ćwiczebnych" powieści - tym razem była to typowa „babska" książka (bo chciałem się i z tą odmianą powieści zmierzyć). Wyszła jako "Między słowami" (mimo moich oporów wobec zbieżności z tytułem filmu Sofii Coppoli). Potem napisałem dwie powieści obyczajowe, ale nikt ich nie chciał - wydawcy po prostu szukali albo książek babskich, albo kryminalnych. No to postawiłem znowu na kryminał. Tym razem po części skandynawski, jakim jest "Wielbłąd przy bramie". Jak to się ma do wykładowcy akademickiego? Nijak. Pisanie po prostu z czasem stało się moją odskocznią od rzeczywistości i sposobem spędzania wolnego czasu. Zamiast więc zbierać znaczki albo gapić się w telewizor - piszę.


Całą rozmowę znajdziecie w czerwcowym numerze miesięcznika "Policja 997".